My life is you: Rozdział 23
Witam w ostatnim rozdziale 'My life is you'. Miał on ukazać się wczoraj, lecz mój brat robił urodziny, zjechała się połowa rodziny no i wiadomo...tańce, harce i alkohol. Trochę mi głowa napierdala, ale czuję się nawet dobrze. A działo się naprawdę sporo.
No dobra, to zapraszam do czytania:
---------------------
Chester patrzył na Harley, która opierała się o barierkę na moście, położonym za parkiem. Czerwonowłosa wpatrywała się w rwącą rzekę, która płynęła pod jej stopami. Nie zwróciła uwagi na stojącego nieopodal niej blondyna.
Bennington podszedł bliżej do dziewczyny, która nagle drgnęła nerwowo. Odwróciła twarz w jego stronę i spojrzała mu w oczy.
Płakała i chyba nadal rozpacza.
Chester nie wiedział co powinien zrobić. Stał naprzeciw dziewczyny i myślał nad tym, czy warto się odezwać. Jednak po chwili oderwał się od swoich myśli, ponieważ usłyszał drżący głos Harley.
- Miło Cię widzieć. - szepnęła, po czym z powrotem odwróciła głowę w stronę rzeki
Chester zadrżał. Nienawidził czerwonowłosej i tego, że potrafiła być tak fałszywa. Jednak w tym momencie nie wiedział, czy Harley kolejny raz gra, czy może mówi prawdę.
- Czemu uciekłaś? - zapytał po chwili
Dziewczyna nawet na niego nie spojrzała.
- Nie chcę tam być. Muszę umrzeć, ale nie tam. To miejsce mnie przeraża. - wyszeptała
- Powinnaś pójść na terapię. - rzucił blondyn
Harley spojrzała mu prosto w oczy. Chester zadrżał, widząc jej diamentowe tęczówki.
- Nie rozumiesz. Nic nie rozumiesz. Oni mi nie chcą pomóc. No bo kto niby pomógłby dziewczynie takiej jak ja? Jestem nikim, rozumiesz? Nikim! - wykrzyczała - Krzywdzę wszystkich dookoła. Nienawidzę siebie!
Chester chętnie przyznałby jej rację, jednak wiedział, że w tej chwili to tylko by pogorszyło sytuację.
- Nie powinnaś tak myśleć. - odpowiedział, przygryzając dolną wargę
- Wiesz, kiedyś było tak pięknie. Mike był moim przyjacielem, a ja byłam sobą. Ale teraz nie potrafię udawać, że jestem tą samą malutką dziewczynką, za którą miał mnie Michael. - Chester pierwszy raz usłyszał pełne imię czarnowłosego, padające z ust dziewczyny - Może to dziwne. Może...do końca nie rozumiesz, o co mi chodzi. Ale ja...ja nie mogę już dłużej udawać. No...spójrz na mnie. Wyglądam jak trup, a w dodatku będę miała bachora! Pieprzyłam się z kim popadnie, by zapomnieć o tym cholernym dupku! Zostawił mnie! Zostawił mnie...on mnie...zostawił mnie... - dziewczyna otuliła się drżącymi ramionami i zaczęła nerwowo rozglądać się na wszystkie strony
Chester cofnął się o krok. Wiedział o chorobie dziewczyny, ale do końca jej nie rozumiał.
Chłopak nerwowo przestępował z nogi na nogę, patrząc na płaczącą dziewczynę. Bał się do niej podejść, lecz wiedział, że nie powinien stać tam jak kołek i wpatrywać w czerwonowłosą.
- On mnie zostawił. - powtarzała Harley - On mnie...on zostawił mnie.
W pewnym momencie dziewczyna jakby się 'obudziła'. Dotknęła zdezorientowana swojego policzka mokrego od łez, po czym spojrzała na Chestera.
- Nie mam po co żyć...Nie potrafię żyć w ten sposób. - wyszeptała, po czym sięgnęła do tylnej kieszeni spodni
Chester wpatrywał się chwilę w przedmiot, który właśnie trzymała w ręku. Serce podskoczyło mu do gardła, ponieważ zdał sobie sprawę z tego, że był to pistolet. Harley drżącymi rękoma podniosła broń do góry, celując w Chestera. Chłopak uniósł dłonie do góry.
- Harley...co ty...robisz? - zapytał, czując że nogi się pod nim uginają
Czerwonowłosa załkała głośno.
- To ty nie pozwalasz mi żyć. To przez ciebie jestem taka! - wykrzyczała - Gdyby nie ty, ja i Mike bylibyśmy teraz razem! Byłabym w końcu szczęśliwa!
Chester głośno wciągnął powietrze przez nos.
- Ey, tylko spokojnie. Wszystko...się ułoży. Nie musisz tego robić. - jego głos drżał z przerażenia
Harley mocniej zacisnęła dłonie na pistolecie.
- To koniec. - zaśmiała się, lecz śmiech ten przepełniony był bólem - Ja...chcę żebyś cierpiał. Chcę, żebyś wiedział, przez co musiałam przechodzić. - dziewczyna łapczywie łapała powietrze w płuca - Nie rozumiem, czemu on Cię pokochał. Byłeś nikim. A teraz...teraz zająłeś moje miejsce i to ja stoczyłam się na dno.
Dziewczyna odbezpieczyła broń, wciąż celując w klatkę piersiową blondyna. Ten wpatrywał się w nią z przerażeniem, gotowy na to, co miało nastąpić. Jednak po chwili usłyszał głos, dzięki któremu jego strach zmalał.
- Jeżeli chcesz go zabić, to najpierw musisz zabić mnie.
Chester gwałtownie odwrócił głowę w stronę, z której wydobywał się głos. Po chwili zobaczył wyłaniającego się zza wysokich krzewów Mike'a, który przystanął jakieś trzy metry od dziewczyny. Czerwonowłosa patrzyła na niego zdezorientowana, lecz wciąż celowała w Chestera.
- No dalej, Harley. To nie jego wina. To sprawa między mną, a tobą. - Chester nie wiedział, skąd w Mike'u taki nagły przypływ odwagi - Zabij mnie, a żadne z Was nie będzie miało problemu.
Dziewczyna ani drgnęła.
- Na co czekasz? Strzelaj. - ponaglał ją czarnowłosy - Nie mów, że się boisz.
- Nie zabiję Cię. - wyszeptała, patrząc na jakiś punkt ponad głową Chestera
- Więc oddaj mi broń. - Mike wyciągnął do niej otwartą dłoń
Chester przyglądał się temu wszystkiemu zaniepokojony. Podziwiał Mike'a za odwagę, ale też karcił w myślach za bezmyślność. Nie wiadomo było, co może strzelić do głowy tej dziewczynie, a Mike wystawiał się jej jak na tacy.
- Co ci da śmierć Chestera? Przecież wiesz, że ja nigdy Cię nie kochałem. - rzucił Mike
Dziewczyna spojrzała na niego zapłakanymi oczami.
- To nieprawda. - szepnęła, kręcąc głową - Kłamiesz!
W tym momencie Harley została zaatakowana od tyłu przez dwóch rosłych mężczyzn. Dziewczyna zaczęła się wyrywać, przez co nacisnęła na spust, trafiając Chestera w nogę. Chłopak stłumił okrzyk bólu, po czym osunął się nie ziemię. Mike podbiegł do niego szybko, po czym uklęknął tuż przy nim.
- Wszystko będzie dobrze, ciii... - szepnął, głaszcząc chłopaka po głowie
Chester zwijał się z bólu. Kilka sekund później przybiegła do nich zdyszana Katherine.
- Boże, co z nim? - zapytała
- Ta idiotka postrzeliła go w nogę. - powiedział Shinoda, przyciskając Chestera do swojej piersi - Dzwoń po karetkę.
Dziewczyna wzięła jeszcze jeden głęboki oddech, po czym wyciągnęła telefon. Wezwała pogotowie, po czym schowała urządzenie do kieszeni.
- Przyjadą jak najszybciej. - rzuciła - A tak w ogóle, to ja zadzwoniłam po policję. Zgarnęli Harley.
Mike odetchnął z ulgą. Chester drżał w ramionach chłopaka.
- Mike...boli. - szepnął, zalewając się łzami
- Wiem, że boli. Wytrzymaj jeszcze chwilkę, kotek. Zaraz przyjedzie pogotowie. - szepnął czarnowłosy, po czym ucałował blondyna w czubek głowy
- To ja może pójdę wypatrywać tej karetki. - rzuciła Kat i zanim cokolwiek odpowiedzieli już jej nie było
Chester lekko uniósł głowę i spojrzał na Mike'a.
- To prawda? - zapytał
Mike spojrzał na niego zdezorientowany.
- Co? - zapytał unosząc brwi
- To, że jej nie kochasz. Postawiłeś się jej. Mogłeś zginąć.
Mike pogłaskał Chestera po policzku.
- Kocham tylko ciebie. - szepnął - Nie mógłbym żyć ze świadomością, że już nigdy cię nie zobaczę.
Chester zadrżał na jego słowa. Chciał pocałować Mike'a i najchętniej od razu by się na niego rzucił, jednak nie miał na to siły.
- Już nigdy mnie nie opuszczaj. - szepnął sennie, kładąc głowę na klatce piersiowej czarnowłosego
Nareszcie był bezpieczny. Czuł, że jest we właściwym miejscu i z właściwą osobą. Nie czuł już nawet ogromnego bólu w nodze, który został przyćmiony przez niewyobrażalne uczucie szczęścia.
'Nigdy nie myślałem, że cokolwiek się zmieni
Przytul mnie
Przytul mnie
Proszę, nie mów mi znów
Że musisz odejść..'
Że musisz odejść..'
-----------------------
Fragment: Within Temptation - Bittersweet
Zostawiam Was z tym. Narazie się jeszcze nie żegnam, moją parafialną gadkę zostawię na epilog, który powinien się ukazać za dwa lub trzy dni.
Jak zwykle proszę o komentarze i...
Papatki ;*