21 grudnia 2014

Oneshot: Nothing else matters

  Dobry wieczór! Napisałam właśnie krótkiego shota, którym chciałabym przypieczętować mój powrót do Was. Nie jest to ani Bennoda, ani Frerard, lecz moje lekko psychodeliczne przemyślenia bez ładu i składu. Reasumując, mam nadzieję, że spodoba Wam się to, co stworzyłam.
Hm, chciałabym dodać coś jeszcze przed wigilią, ale nie jestem pewna w stu procentach czy uda mi się to zrobić. Także, no...życzę Wam cudownych Świąt Bożego Narodzenia, dużo prezentów, miłych chwil z rodziną i spełnienia marzeń!
No dobrze, nie przedłużam już.
Papa xoxo



---------------------



Smutna jest tęsknota za miłością, której nigdy nie było.


  Jego podniszczone trampki stąpały twardo po zabłoconej ziemi. Woda w brudnych kałużach grała nieestetyczne melodie, w akompaniamencie wilgotnego wiatru. Liście na drzewach tańczyły do nieistniejącej muzyki, która mimo wszystko raniła Jego uszy.
  Niski, szczupły chłopak przemierzał kolejne metry, nie wiedząc dokąd dokładnie zmierza. Jego lekka bluza dosłownie wisiała na Nim jak na sklepowym wieszaku. Czarna, przydługa grzywka lepiła się do mokrego czoła, choć chłopak co chwilę odganiał ją za ucho.
  Kolejne kilometry skąpane w jesiennym deszczu.
  Kolejne kilometry okryte mrokiem burzowych chmur.
  Kolejne kilometry zatopione w gorzkich łzach.
Czarnowłosy chłopak nie zwracał uwagi na ludzi przechodzących obok niego. Nie obchodziły go ich zadręczone, pokryte zimnymi kropelkami twarze. Przecież byli oni tylko ludźmi - bezwartościowym, krwiożerczym gatunkiem.
  Przynajmniej On postrzegał tak każdą istotę mijającą jego wychudzone ciało. Ludzie nie znaczyli dla niego zbyt wiele. Przeciwnie - wstydził się ich - ich bezmyślnego zachowania i chęci mordu.
Kiedyś sam należał do tego gatunku. A teraz? Teraz jest kimś innym.
Ale czy aby na pewno lepszym?
  Chłopak zatrzymał się na chwilę. Co kazało mu iść naprzód? Czy jego chęć walki jest wystarczającym powodem, dla którego może wciąż kierować się przed siebie? Czy nie powinien na chwilę przystopować? Czy właśnie takiego życia chciał?
  Prawda była taka, że jego argumenty były bezsensowne. Tak samo bezsensowne jak jego byt na tym nic nie wartym świecie; tak samo jak byt każdej innej ludzkiej istoty.
  Ale czy to aby wystarczający powód, by się poddać?


W każdej bajce jest choć trochę miłości.


  Patrzył na Niego. Pierwszy raz od kilku tygodni.
Ich oczy spotkały się na krótki moment. Jeden, krótki moment, który dla obojga mógłby być wiecznością. Żaden z nich nie chciał spuścić wzroku. Jednak musieli to zrobić. Nie mogli sobie pozwolić na coś takiego.
  Uczucia są czymś nad czym nie można zapanować. Jednak czasem trzeba zebrać w sobie siły, które nam pomogą. W tym przypadku nie było na to sposobu. Wszystko działo się zbyt szybko.
Pierwszy kontakt wzrokowy.
Pierwsza rozmowa.
Pierwsze uśmiechy.
Pierwszy pocałunek.
  Oboje wiedzieli, że to co robią jest nieodpowiednie. Miłość, która ich połączyła miała stać się ich największym przekleństwem. Doskonale zdawali sobie z tego sprawę, mimo to wciąż w tym trwali.     W szkole byli kompletnymi wyrzutkami. Jednak wszyscy na nich patrzyli; polowali jak na zwierzynę. Musieli być ostrożni, jeżeli chcieli utrzymać się na powierzchni.
Nie obchodziły ich cisze szepty i wścibskie spojrzenia. Mieli siebie i to im wystarczało.
  Niestety, miłość jest czymś, co atakuje od środka.


Każdy wierzy, ale nie każdy wierzy że to wystarczy.


  Nadeszła wiosna.
Wszystko wracało do życia po kilkumiesięcznym odrętwieniu. Nawet w sercach ludzi tworzyło się swego rodzaju ciepło, które z dnia na dzień miało wzrastać.
  Czarnowłosy chłopak siedział na dawno niemalowanej ławce w parku, przytulając do twarzy dłoń swojego kochanka. Gdy patrzył mu w oczy widział to, co w tej chwili nim kierowało - szczęście. Tak, ten pesymistyczny człowiek był szczęśliwy i wcale mu to nie przeszkadzało. Ucieszył go pierwszy pąk na drzewie, pierwszy śpiew ptaszka, pierwszy zielony listek.
Ale najbardziej cieszył go widok uśmiechniętej buzi jego miłości.
  Gdy tak spoglądali na siebie, zapominali o bożym świecie. Wszystko traciło jakąkolwiek wartość, gdy ten drugi był w pobliżu. Nie liczył się błękit nieba, ani śpiew ptaków. Bicie serca było znacznie przyjemniejszą pieśnią.
  Miłość jest zagadką. Dla naszych kochanków także nią była. W jednej chwili ich szczęście przysłoniło im szarą, melancholijną rzeczywistość w której egzystowali. Jednak nadchodzi taki moment, w którym ciemniejsze kolory przebijają się przez światło.
  I jedyne co można wtedy zrobić, to czekać.


Łzy są winą uśmiechu.


  Kogo widzisz, gdy patrzysz w lustro? Czy jesteś w stanie powiedzieć "kocham siebie takim jakim jestem i nie przeszkadzają mi moje wady"? Czy raczej wpatrujesz się w odbicie po drugiej stronie, ale nie rozpoznajesz tam nikogo? Twarz, która jest przed tobą nie przypomina ciebie. Oczy, które tak dobrze kiedyś znałeś wyglądają obco, przerażająco. Niemy krzyk o pomoc ukrywasz za bladym uśmiechem, którym przez pewien czas się bronisz. Łzy spływające po polikach traktujesz jak wodę święconą.
Czy twoje uczucia są tego warte?
  Pustka w sercu powoduje nieistniejący ból. Brak ukochanej osoby jest niczym głód narkotykowy. Nie każdy potrafi go poskromić.
Nasz czarnowłosy chłopak także nie potrafił go poskromić. Dobrze wiedział, że jego miłość była przekleństwem. Jego samozniszczeniem.
  Prędzej czy później i tak wszystko by się rozpadło. Jednak czy nie warto poświęcić chwile rozpaczy na jeden, króciutki moment szczęścia? Czy wiosna nie mogłaby być wieczna?
Tęsknota za miłością boli, nawet jeżeli tak naprawdę tej miłości nigdy nie było. Pocałunki, uściski, czułe słówka...czym są one w porównaniu do uczuć, które gromadzą się w naszych sercach? Czy z miłością da się walczyć?
Jedno wiemy na pewno - im dłużej się nad tym zastanawiamy, tym dłużej nie znamy odpowiedzi.


Czas leczy wszystko. Wszystko, oprócz prawdy. 


  Pamiętasz czasy, gdy wszyscy Cię opuścili? Pamiętasz, co wtedy czułeś?
Czy osoba, która nie zaznała miłości, może tak po prostu o niej mówić? Czy osoba z bogatego domu może mówić, czym jest bieda? Czy osoba, która nigdy nie była człowiekiem, może prosić o pomoc?
  Czy zastanawiałeś się kiedyś, ile osób krzyczy, choć nikt ich nie słyszy? Czy rozumiesz w ogóle, o co chodzi? Czy twoja arogancja i egoizm przysłoniły Ci oczy?
Świat nie jest miejscem, w którym chcemy żyć. Nie ma słów, które wyraziłyby naszą niechęć. Niechęć do wszystkiego.
Do tego co żywe.
Do tego co martwe.
  Wszystko kiedyś się skończy. Źli ludzie odejdą w niepamięć, a dobrzy sami się wykończą. Tym właśnie jesteśmy - zwierzętami, czyhającymi na inne zwierzęta. W głębi duszy wszyscy jesteśmy obłąkani. Udajemy idealne istoty, uśmiechające się do samych siebie. Szkoda tylko, że nie każdy nabierze się na nasz sztuczny grymas.
Wszystko co znamy, nie jest prawdą.
Bo prawda jest taka, że potrafimy oddychać, ale nie potrafimy żyć.



Komentarze (1):

21 grudnia 2014 23:14 , Blogger Unknown pisze...

To jest takie prawdziwe :')
Jakby zostało tu opisane moje życie i moje własne przemyślenia :')))

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna