22 lipca 2014

My life is you: Rozdział 22

Hej! Witam Was w przedostatnim (tak, to już pewne!) rozdziale 'My life is you'! Pomimo Waszych usilnych błagań o to, bym w jakikolwiek sposób przedłużyła tą historię, zdecydowałam, że powinna się ona skończyć właśnie...w tym momencie. Przepraszam, jeżeli Was to nie zadowala. Ale nie martwcie się - po zakończeniu 'My life is you' napewno nie zerwę z pisaniem! Straciłabym sens życia, biczys. ;c
Aaa no i chcę powiedzieć, że mogą być tu spore błędy, ponieważ od wczoraj dostałam depresji. A dlaczego? Dlatego, że najpierw przeczytałam sobie takie depresyjne opowiadanie, potem obejrzałam jeden z moich ulubionych filmów, na którym beczałam jak pojebana, a na sam koniec przeczytałam jeszcze jedno opowiadanie. Nie wiem czemu,ale wzięło mnie na smuty. No i beczałam przez cały dzień i całą noc, dlatego dodaję dopiero teraz rozdział. Ale i tak mam zjebany humor a dzisiaj chcę obejrzeć jeszcze jeden film, który nie kończy się za dobrze, więc...moja psychika jest na wykończeniu.
Dobra, koniec ogłoszeń parafialnych. A teraz zapraszam do czytania:





-------------------




  Kilka dni później




  Mike usilnie starał się naprawić zepsuty zlew w kuchni. Sądził, że owe zajęcie w końcu pochłonie jego myśli, a on w spokoju będzie mógł je dokończyć. Niestety, kolejny raz się mylił. 
  Po kolejnych kilku minutach majstrowania przy kranie czarnowłosy poddał się. Czuł się żałośnie. Nie potrafił naprawić głupiego zlewu, a co dopiero zapanować nad swoimi uczuciami. Tym razem dominowała w nim pustka.
  Zniechęcony odłożył narzędzia na stół, po czym skierował się w stronę przedpokoju. Założył na siebie buty i kurtkę, po czym wyszedł z mieszkania. Zimne, styczniowe powietrze owiało jego nieogoloną twarz. Ale ten chłód dawał chwilowe uczucie ulgi, którego tak bardzo mu brakowało. 
  Powolnym krokiem szedł przed siebie, nie myśląc o tym, gdzie zajdzie. Miał nadzieję, że jak najdalej stąd. 
  Wciąż rozmyślał nad słowami Chestera. Zdał sobie sprawę z tego, że blondyn miał rację. Harley zawsze będzie między nimi, choć sam Shinoda tego nie chce. Ale w tej chwili nie ma siły myśleć o czerwonowłosej, tylko o Chesterze. Tak, o tym samym Chesterze, który kilka dni temu przyszedł do jego domu, wyjawił swoje uczucia, pocałował go, a na końcu stwierdził, że to koniec.
To koniec, Mike. On już Cię nie chce.
  Czarnowłosy schował ręce do kieszeni, po czym wyciągnął z kieszeni spodni paczkę papierosów i zapalniczkę. Tak, ostatnio dużo palił, choć wcześniej nie pochwalał tego zwyczaju. Odradzał palenie Chesterowi, a teraz sam łamał swoje własne zasady. 
  Co chwilę zaciągał się dymem papierosowym, który miał nieprzyjemny, gorzki posmak. Ale teraz nie miało to dla niego zbytniego znaczenia. Papierosy odrywały go na chwilę od myśli. 
Mike, słyszałeś? To koniec.



***



  Chester leżał na kanapie w jednym z pokoi, w których zawsze spędzał czas z Kat. Jednak nie widział jej od dwóch dni. I choć trochę się o nią martwił, to z drugiej strony cieszył się z tego, że może pobyć chwilę sam. Wiedział, że Katherine zadawałaby mu masę niepotrzebnych pytań. A on bardzo chciał tego uniknąć.
  Leżał tak i leżał, nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Sądził, że po zerwaniu z Mikiem wszystko wróci do normy. Ale wcale tak nie było. 
  Blondyn miał wrażenie, że źle postąpił. Cieszył się, ze wyznał mu prawdę, jednak nie do końca wiedział, czy właśnie to chciał zrobić.
Nie wiedział, czy aby na pewno chce zerwać z czarnowłosym.
  Zdawał sobie sprawę z tego, że kocha Mike'a. Kocha go nad życie i nie potrafi już tego ukrywać. Jego miłość go przerosła.
  Ale...przecież Mike też go kocha? Sam mu to przecież powiedział. Chester wiedział, że najchętniej by teraz podniósł się z tej niewygodnej kanapy i poszedł do Mike'a. Przytuliłby się do niego, przeprosił i poprosił o kolejną szansę. Tak bardzo chciał to zrobić. Tylko brak mu było odwagi.
  Przejechał dłonią po szyi, zahaczając palcami o wisiorek, który dostał od czarnowłosego. Mimowolnie się uśmiechnął, gdy przed jego oczyma pojawiły się znajome obrazy tamtego dnia. Nie potrafiłby opisać tego, co czuł, gdy Mike podarował mu jego część łańcuszka. 
Teraz i my jesteśmy jednością.
  Właśnie w tym momencie przypomniał sobie, co zdarzyło się później. Uśmiech zniknął z jego twarzy, pozostawiając po sobie grymas bólu. Zdał sobie sprawę, że mimo, iż był to jeden z najcudowniejszych dni w jego życiu, był on także jednym z tych mniej przyjemniejszych. Oczywiście za sprawką Harley.
  Blondyn przymknął powieki, czując pod nimi gorące łzy. Był bezsilny i tak bardzo pragnął, by Mike był teraz przy nim.
Wiedz, że ja zawsze będę przy tobie, ponieważ jesteś jedyną osobą, którą naprawdę kocham.




***



  Mike nadal spacerował po mieście, co jakiś czas zaciągając się papierosem. Patrzył przed siebie i nie rozglądał się. Tak było najlepiej.
  W pewnym momencie zadzwonił jego telefon. Czarnowłosy wyjął go z kieszeni i spojrzał na wyświetlacz. Oczy niemal nie wyszły mu z orbit, gdy na ekranie ujrzał napis "Harley". Nie wiedział, czy oszalał, czy tam naprawdę widniało imię czerwonowłosej. Pośpiesznie odrzucił połączenie, po czym zacisnął dłoń na urządzeniu. Na chwilę przystanął w miejscu, gdy kolejny raz usłyszał dźwięk, powiadamiający go o nadchodzącym połączeniu. Kolejny raz na ekranie pojawiło się imię dziewczyny.
  Zdziwiony i zaniepokojony w końcu nacisnął zieloną słuchawkę, po czym przyłożył telefon do ucha.
- Halo? - powiedział
Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał.
- Halo? - rzucił ponownie Mike, tym razem bardziej zaniepokojony
- Ona uciekła. - Shinoda usłyszał głos Trevora, ojczyma dziewczyny
- Kto uciekł? - zapytał
- Harley uciekła. Dzwonili ze szpitala. Policja jej szuka. Michael, proszę, zrób coś! - wyszeptał Trevor, po czym załkał głośno
  Mike zakończył połączenie. Ostatni raz zaciągnął się papierosem, po czym rzucił go na chłodny asfalt. Założył kaptur na głowę i powędrował w przeciwnym kierunku do tego, w który zmierzał.




***



  Chester siedział wraz z Kat i kilkoma chłopakami przy barze. Popijał piwo, podczas gdy reszta pochłonięta była rozmową z barmanem, na temat jakiegoś taniego, pedalskiego zespołu muzycznego. Blondyn tylko przytakiwał, gdy ktoś zwracał się w jego stronę, lecz tak naprawdę nie wiedział, co większość z nich do niego mówi. Może oni sami tego nie wiedzieli.
  Chłopak dokończył piwo, po czym zeskoczył ze stołka. Musiał rozprostować obolałe kości i trochę się przewietrzyć. Ziewnął głośno, po czym założył na siebie swoją czarną, za dużą bluzę i skierował się w stronę wyjścia. Gdy był już na dworze, uśmiechnął się lekko. Było koło godziny siedemnastej, więc zaczynało robić się już ciemno. Blondyn schował dłonie do kieszeni bluzy i pogwizdywał cicho, chodząc tam i z powrotem.
  W pewnym momencie zatrzymał się w miejscu i stanął jak wryty. Kilka metrów dalej stał Mike, patrzący na niego z lekkim zdenerwowaniem. Chester nie wiedział do końca, czy rzeczywiście widzi Shinodę, czy jego wyobraźnia płata mu złośliwe figle. Ale wiedział jedno - jego uczucia znów są wystawiane na próbę.
- Cześć. - rzucił czarnowłosy, lekko speszony
- Hej. - szepnął blondyn odwracając wzrok
Stali tam przez kilka sekund, nie patrząc sobie w oczy.
- Mam do ciebie sprawę...a raczej prośbę. - zaczął niepewnie Mike
Chester spojrzał na niego z zainteresowaniem.
- Słucham. - rzucił
- Tylko mam prośbę. Mógłbyś poprosić tu Kat? - dodał z zawahaniem Shinoda
Chester pokiwał głową i wrócił do Endorfinki. Po chwili wyszedł z niej razem z brunetką.
- Mike? - zapytała - Co ty tu robisz?
- Mam problem. Ale nie rozwiążę go w pojedynkę. Potrzebuję waszej pomocy. - rzucił
- No to słuchamy. - powiedziała Kat, zakładając ręce na piersi
Mike westchnął.
- Harley uciekła z psychiatryka. - powiedział Mike
Kat wytrzeszczyła oczy.
- Wiedziałam! Wiedziałam, że kiedyś zamkną ją u czubków! - zaśmiała się gorzko - Sory, ale skoro uciekła, to czego od nas chcesz?
- Muszę ją znaleźć. - spojrzał na Chestera - Wiem Chester, że pewnie szukanie Harley jest dla ciebie bez sensu, ale...pomóż mi.
Chester patrzył na niego, lecz nic nie odpowiedział.
- Mike, ty sądzisz, że będę biegała po mieście za jakąś walniętą lafiryndą? - rzuciła Kat - Ani mi się śni! Wolę, żeby mnie auto przejechało!
Mike spuścił wzrok.
- Pomogę Ci. - powiedział Chester - Wiem ile ona dla ciebie znaczy. 
  Mike spojrzał na niego. Uśmiechnął się smutno.
Kat westchnęła i przewróciła oczami.
- Dobra, też Ci pomogę. - rzuciła - Ale mam pomysł. Ja z tobą - tu zwróciła się do Mike'a - będę przeszukiwać północną część miasta, a Chester - tu na chwilę przerwała, otworzyła drzwi do Endorfinki i krzyknęła "Brandon, rusz dupsko" - No, na czym skończyłam? Aaa, no Chester pojedzie z Brandonem, moim przyjacielem na południe i będą szukać w tamtej okolicy. Pasi?
  W tym momencie z budynku wyszedł dosyć wysoki chłopak o rudych, kręconych włosach.
- Brandon, pobawimy się w detektywów. - rzuciła do niego, po czym streściła mu cały plan
Chłopak przytaknął i lekko się uśmiechnął.
- No dobra. - dziewczyna klasnęła w dłonie - My pojedziemy moim autem, a wy Brandona. 
  Mike pochwalił plan brunetki, po czym wsiadł razem z nią do auta. Przez chwilę patrzył na samochód, w którym siedzieli teraz Brandon i Chester, jednak szybko odwrócił wzrok i kolejny raz zagłębił się w swoich myślach.



Około godziny 21



  Chester co chwilę patrzył na Brandona, który był coraz bardziej podenerwowany. Mamrotał coś pod nosem o tym, że nie ma czasu na jakieś dziecinne zabawy. Blondyn westchnął i odwrócił wzrok od wściekłej twarzy chłopaka. 
  Dojechali do parku centralnego. Chester kazał Brandonowi zaparkować.
- Słuchaj. Widzę, że jesteś zmęczony, więc mam propozycję. Wysiądę tutaj i pokręcę się trochę po okolicy, a ty wracaj do Endorfinki. - rzucił Bennington
- Ale mieliśmy patrolować razem. - sprzeciwił się Brandon
- Tak, ale trzeba porozglądać się po kątach. Ty jesteś zmęczony, więc cię wyręczę. Potem zadzwonię po Kat i odwiezie mnie z powrotem. Okej?
Rudy chłopak chwilę się wahał.
- No dobra, niech Ci będzie. - powiedział w końcu
  Chester uśmiechnął się lekko, odpiął pas i wysiadł z pojazdu. Wszedł na chodnik i chwilę wpatrywał się w oddalający już pojazd chłopaka. Po kilku sekundach ruszył w głąb parku.





***



- Jesteś debilem, Shinoda. - rzuciła Kat, patrząc na drogę
Od początku jazdy obrzucała go różnymi wyzwiskami.
- Co ty do mnie masz, kobieto?! - powiedział zdenerwowany chłopak
Brunetka uśmiechnęła się złośliwie.
- Wiesz czemu chciałam pojechać z tobą? Dlatego, że teraz bezkarnie mogę mówić Ci co o tobie myślę. - westchnęła głęboko, po czym z powrotem skoncentrowała się na drodze
- Chyba Ci się okres zbliża. - skomentował Mike
Kat walnęła go w ramię.
- Ty tam się hamuj, bo zaraz wybiję Ci te śliczne ząbki. 
Mike próbował opanować śmiech.
- Wiesz, gdybym się ciebie nie bał, to może bym mógł Cię polubić. 
Kat zachichotała.
- Oj Shinoda, nawet nie wiesz, w co byś się wpakował. - powiedziała
Mike spojrzał na nią.
- Wiesz...Gdy zobaczyłem Cię pierwszy raz w akademiku wydawało mi się, że jesteś takim głupim plastikiem z ciemnymi włosami. 
Brunetka udała oburzenie. 
- No dziękuję bardzo panie 'kozia bródka'. 
Oboje wybuchnęli śmiechem.
- Ale teraz chyba zmieniłem zdanie. - dodał Mike
  Dziewczyna westchnęła. W tym momencie rozdzwonił się telefon Mike'a. Chłopak wyjął go z kieszeni i spojrzał na ekran. 
- Coś nie tak? - zapytała Kat
- Dostałem wiadomość od Chestera. - powiedział - Znalazł Harley.




-------------------




Dobra, to by było na tyle. Za kilka dni dodam ostatni rozdział, a potem epilog. A tera sobie myślcie, jak to się może skończyć.
[ Nie, Mike nie popełni samobójstwa xDDD Pozdrawiam Vilen, która wpadła na taki pomysł. ]
Możecie się trochę wysilić xD Męczę Was. Buhahahahahahaha, jestę geniuszę zła!
Kuźwa, chciałam coś jeszcze napisać, ale mi wypadło z głowy ;___; Szmuteg ;c
Aaa, no i dziękuję za komentarze oraz wasze opinie zawarte w ankiecie (właśnie! jeżeli ktoś jeszcze nie zagłosował, to ankieta jest...(yyy, jak to tera napisać? xD) po prawej stronie? kolumnie? A chuj, no jest po prawej stronie XDDD
No i dobijamy do 10 000 wyświetleń! Jeszcze tylko pięćset ileś no i...Wierzę, że Wam się uda dobić do tej dziesiątki do końca opowiadania! Wierzę w Was XDDDD :D
Dobra, teraz już naprawdę kończę! 
Do następnego i papatki ;*




  

Komentarze (7):

22 lipca 2014 13:23 , Blogger VampireSoul pisze...

Jak H. zrobi coś Czesiowi to ją znajdę i utłukę.
A Ty jeśli masz zamiar zakończyć to inaczej niż happy-endem to też się bój! Znajdę Cię :> i w ogóle będzie foch z przytupem!
Ale podejrzewam, że niestety takie masz właśnie plany :( Coś złego się wydarzy w tym cholernym parku. Tylko nie uśmiercaj mi Chaza ani Mike'a, nooo. Bo Cię znielubię, o! To jest bardzo dobry powód żebyś zmieniła swoje plany! :P
Weny i zaczynaj szybko coś nowego!

 
22 lipca 2014 16:33 , Blogger Mała Bennodziara pisze...

No to...Się porobiło.
Mike jest głupi. Głupi głupek. Czemu jemu tak zależy na tej bździągwie? Poza tym myślałam, że poderżnęła sobie gardło. Uch! Chyba, że Chester znalazł ją martwą. O. Ale fajnie. Byłoby fajnie. Czy Chester znalazł ją martwą? Proszę.
Chyba nie bardzo rozumiem przebieg rozmowy Mike'a i Katherine w samochodzie. Ona była na niego zła i go wyzywała, a po chwili heheszkowali ze zbliżającego się okresu, a Kat przeszło. Yu. Czy był w ogóle jakiś powód zdenerwowania Kat? Jeśli tak, to go ominęłam i szkoda, że nie został teraz przedstawiony.
W rozdziale za dużo się nie działo, smutny fakt. Szkoda, że przerwałaś w takim momencie, damn. Jednakże ja jak najbardziej liczę na martwą Harley i przy okazji wspomnę o Bennodzie, która ten pomysł wymyśliła.
He.
Noo iii...Zaraz koniec opka. Meh. Jakoś trudno będzie mi przestać kojarzyć cię po /szmacie/Harley i szesnastoletnim, młodszym od Michaela blondynku. (Właśnie zdałam sobie sprawę, że szesnastoletni blondynek- Chester to jedna z najbardziej uroczych rzeczy na świecie, omg.)
Noo ii..Kontynuując ten temat... Po zakończeniu tego opowiadania zajmiesz się short story, prawda? Byłoby świetnie.
Jestem ciekawa kontynuacji całego tego bloga, już nie wliczając samego tego opowiadania, którego ostatniego rozdziału i epilogu oczywiście bardzo wyczekuję.
Weny.

PS Mam głupie wrażenie, że o czymś zapomniałam. No cóż, najwyżej ten dopisek przepadnie gdzieś w moim umyśle nie oglądając światła dziennego.

 
22 lipca 2014 16:40 , Blogger Bennoda pisze...

Hej! Ostatniego nie komentowałam, no bo przecież ktoś na tym świecie musi topić simów w basenie. Wybacz mi, no ale sama rozumiesz. Simsy wymagają poświęcenia.
Teraz postaram się jakoś to... hm, nadrobić...
Mike. Żeś namieszał, cholero jedna. Łazisz sobie po strychu i grzebiesz w pudłach, czytasz pamiętniki (wpis o pocałunku z Bradem najlepszy!) i naprawiasz zlewy, a Chester zdycha na niezdecydowanie. Nie mam bladego pojęcia, co się tu dzieje. Chaz otwarcie przyznaje sam przed sobą, że chciałby wrócić do Shinody i go przytulić, ale oczywiście jest miliard powodów, dla których miałby tego nie zrobić. Idiota. Ugh. Zresztą wszyscy w tym opowiadaniu są idiotami. O Harley nie wspomnę, bo nie chcę psuć sobie opinii poważnej i dystyngowanej Bennody brzydkimi słowami, które są niezbędne do opisania Edwards. No ale Michael, po tobie spodziewałam się czegoś lepszego! Masz okazję do pobajerwana z Chesterem (którego do cholery jasnej nadal KOCHASZ), a zgadzasz się na układ "Ja i Mike pójdziemy razem, a Chester pojedzie z Brandonem". Ja pitole. I jeszcze ta rozmowa Shinody z Kat... PRAWIE FLIRT, NO CHOLERA JASNA.
Nie ogarniam tego opowiadania. Fabuła się... yyyy... skomplikowała. Bardzo. Chyba aż za bardzo.
Głupia Harley. Głupi Mike. Głupia Kat. Głupi Chaz. Nienawidzę ich wszystich. O, chociaż Brandon jest fajny. A wiesz czemu? Bo się bardzo mądrze wycofał, póki miał na to okazję! Proponuję, aby wszyscy wzięli z chłopaka przykład i odsunęli się na dalszy plan, robiąc miejsce biednej, stłamszonej bennodzie. Och. Tak słodko by było.
No ale pewnie nie będzie.
Cóż. Ja osobiście marzę o tym, by Chester znalazł Harley MARTWĄ. (Tak w ogóle to myślałam, że niedawno poderżnęła sobie gardło. Uch. Najwyraźniej przeżyła, krowa jedna.) Może i Mike'a by to załamało, ale no trudno. Ma jeszcze szmaciarz Chestera! Niech skończą te gierki w nieszczęśliwych kochanków (omygy, przypomniała mi się ta scena.......), zazdrość, uciekanie i rzyganie i się w końcu ciołki pogodzą. Mogą nawet zamordować Harley. Wiesz ile takie radosne, wspólne morderstwo wnosi do związku? I jeszcze te długie, sielskie chwile ćwiartowania ciała i zakopywania zwłok w ogrodzie! Same dobro!
(Poważnie rozważ moją propozycję.)
Katherine mogłaby sobie... wyjechać bardzo daleko i nie wrócić. Tak. To dobry pomysł. Niech bennoda zostanie wreszcie sama i bez presji się znów połączy! (o nie, znowu ta głupia scena......)
Okej. Chyba kończę. Tak. Powinnam lecieć. No i muszę skończyć rozdział u siebie. I przeczytać Ironovą. Och. Taki pracowity dzień. No dobra, ja już spadam.
Weny i wielu pomysłów.

PS- Nie oglądaj smutnych filmów.
PSS- O, Bennodziara o mnie wspomniała. He.

 
23 lipca 2014 13:42 , Blogger Bennoda pisze...

Nowy u mnie, serdecznie zapraszam.

 
24 lipca 2014 01:58 , Anonymous Anonimowy pisze...

Jakie to cudowne uczucie, kiedy śledzisz bloga od początku i przywiązujesz się do niego, a tu na sam koniec autorka Cię pozdrawia.♡ tak bardzo yaaaay ♡
Kuuuuuuucze. Harley nie ma prawa żyć xD
Myślałam, że umarła albo nie wiem, powiesiła się a tu gunwo ._____. Chessy, ty znalazłeś ją martwą, nie? Nie? Nie? Oczywiście, że tak ._.
Jakże inaczej. Nie wiem dlaczego, ale odniosłam dziwne wrażenie, że to bezczelne ze strony Mike'a, prosić Chester'a o pomoc ._.
Serio. Jakoś tak dziwnie. Prawie tak dziwnie jak ja .-. Napisałabym jeszcze coś głupiego albo dalszą część komentarza, ale nie... xD
Nigdy nie umiałam przelać swoich uczuć do internetów xD Czekam na ostatni rozdział. Borze. Ostatni. Last. Borze. Nie lubię tego słowa. To jak jakieś pożegnanie. A ja nie lubię pożegnań. To smutne, jak inteligencja dzisiejszej gimbazy.
"-Znalazłem Harley. Nie żyje.
-W sumie, i tak jej nie lubiłem.
Przytulaski, seksy i the end."
Tak bardzo idealne zakończenie historii xD
Miałam już nic nie pisać, a jednak. Jestem kłamliwym włochatym waleniem. Ale takie jest życie.
/Vilen

 
24 lipca 2014 18:41 , Anonymous Anonimowy pisze...

Cudny rozdział *-*
Tylko smutny xD
Harley umarła nie?
Pisz szybciutko nowy!

 
26 lipca 2014 14:28 , Blogger Unknown pisze...

Muszę dodać, że czekam na nowy z niecierpliwością *-*
/Vilen

 

Prześlij komentarz

Subskrybuj Komentarze do posta [Atom]

<< Strona główna