My life is you: Rozdział 14
Taa, drugi [zjebanie krótki] rozdział w ten sam dzień, to już chyba przesada, co nie? No, ale mam nadzieję, że następny będzie dłuższy, chyba że napiszę go jeszcze dzisiaj (choć jeśli to zrobię, zacznę nazywać się najdziwniejszą dziewczyną na tym świecie). Pewnie nie ogarniacie teraz tego opowiadania, nie martwcie się - ja sama tego nie ogarniam. No, ale chyba nie jest aż tak źle...
No dobra, to ja zapraszam do czytania:
--------------------
Około 30 minut później
Byłem już na miejscu. Serce podskoczyło mi do gardła - telefon od Harley naprawdę mnie zaniepokoił. Jej drżący z przerażenia głos...tak strasznie się o nią bałem. A teraz jestem tutaj, pod Endorfinką i nie mam odwagi, by wejść do środka. Ale nie miałem wyboru - musiałem pokazać, że nie jestem tchórzem. Już raz stchórzyłem, i co? Kim przez to stała się ta dziewczyna?
Powoli udałem się w stronę wejścia, by po chwili znaleźć się w środku nieprzyjemnego lokalu. Pierwsze co przykuło moją uwagę, to zbyt duża ilość neonowych świateł, wydobywających z siebie mocno-fioletowe akcenty. Okropnie raziły one w oczy, przez co musiałem zamrugać kilka razy, by móc rozejrzeć się po budynku. Endorfinka nie zdawała się wyglądać na taką melinę, jak mówili - czarne połyskujące stoliki, a przy nich krzesła obite purpurową skórą; ściany pokryte tapetą w podobnym kolorze, a podłoga wyłożona ciemno-brązowymi panelami. Dookoła oprócz neonu porozwieszane były różnorodne zdjęcia oraz obrazy.
Mimo to nie miałem ochoty na dłuższe przebywanie w tym miejscu.
Podszedłem do baru z zaskakującą ilością alkoholu, przy którym stał najprawdopodobniej barman.
- Dzień dobry. Wie pan może, gdzie znajdę jedną dziewczynę...czerwone włosy, ładna i dosyć szczupła? - zapytałem
Mężczyzna po trzydziestce spojrzał na mnie niepewnie.
- Znasz jej imię? - zapytał podejrzliwie
- Harley Edwards. - powiedziałem spokojnym tonem
Barman chwilę się zastanawiał, po czym kazał mi chwilę poczekać, a sam udał się na zaplecze. Po około pięciu minutach wrócił.
- Jest w Kolorowym Pokoju. - powiedział znudzony
Nic mi to nie mówiło.
- Zaprowadziłby mnie pan? Nie jestem tutaj zbyt obeznany.
- Jasne. - rzucił facet i ruchem ręki dał mi do zrozumienia, że mam iść za nim
Szliśmy chwilę, co jakiś czas napotykając ludzi, którzy patrzyli na mnie dosyć krzywo. Pewnie nie pasowałem do takiego miejsca.
W końcu doszliśmy pod odpowiednie drzwi.
- Byle krótko. Harley ma dzisiaj sporo klientów. - rzucił barman i już po chwili zniknął
Sporo klientów... - pomyślałem, przełykając głośno ślinę
Nacisnąłem na klamkę, nawet nie pukając.
Wszedłem do pokoju. Był on inny, niż reszta budynku. Było tu ciemno jak w dupie. Żadnych świateł - tylko czerń i głęboka ciemność.
Zauważyłem postać leżącą na łóżku. Zdecydowanie była to dziewczyna, ponieważ osoba ta miała kobiece, wyostrzone kształty oraz długie włosy. Ubrana była w skąpą bieliznę, możliwe że spała.
Jednak dziewczyna drgnęła nerwowo, gdy usłyszała moje ciche kroki. Podniosła się do pozycji siedzącej i spojrzała pustym wzrokiem w przestrzeń. Jej spojrzenie zatrzymało się na mojej osobie.
- Mikey... - szepnęła
Jej głos był drżący i jakby...zapłakany? Jednak nie byłem tego do końca pewien.
- To ja. - tylko to przyszło mi wtedy do głowy
Czerwonowłosa usiadła na skraju łóżka i poklepała miejsce obok siebie. Nie do końca pewien jej intencji podszedłem do wskazanego miejsca i usiadłem obok dziewczyny. Lekkie światło słońca padało na jej bladą twarzyczkę poprzez szparę w zasłoniętych roletach.
- Myślałam, że nie przyjdziesz. - szepnęła i spuściła głowę
- Myślisz, że jestem tutaj dlatego, że tego chcę? - zapytałem z wyrzutem
- Oczywiście, że nie. - rzuciła szybko
Przez chwilę patrzyłem na jej kruche ciałko, po czym przyciągnąłem ją bliżej siebie. Ta, początkowo zdezorientowana, przylgnęła do mojego ciała i wtuliła twarz w zagłębienie mojej szyi.
- To przeze mnie. - zacząłem - Nie powinienem Cię zostawiać. Tak strasznie Cię skrzywdziłem...Przepraszam. - do moich oczu napłynęły łzy
Dziewczyna oderwała się od mojego ciała.
- Nie przepraszaj. Tyle razy przepraszałeś, ale czy aby na pewno szczerze? - zapytała
Spojrzałem jej w oczy.
- Nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. - powiedziałem, choć wiedziałem, że to tylko po części prawda
Wyraz twarzy dziewczyny zmienił się diametralnie. W jej smutnych oczach pojawiła się nienawiść...a może nawet agresja?
Czerwonowłosa wstała z łóżka i założyła na siebie biały, jedwabny szlafrok. Oparła się o przeciwległą ścianę i przymknęła powieki.
- Tak właściwie... Po co miałem tu przyjechać? - zapytałem nieco zdezorientowany
Dziewczyna wciąż miała zamknięte oczy.
- Na moim polu z papierowych kwiatów, i kołysanki z cukrowych obłoków... - zaczęła nucić cichutko pod nosem
- Harley, wszystko w porządku? - zapytałem zaniepokojony
- Leżę sobie tak godzinami i oglądam nad sobą kolorowe niebo... - dziewczyna była jakby nieobecna
Coraz bardziej zdezorientowany, wstałem z miejsca i powolnym krokiem zmierzałem w stronę dziewczyny. Ta wciąż cicho nuciła:
- Pochłonięta przez dźwięk mojego krzyku, nie mogę zakończyć strachu cichych nocy...
Podszedłem jeszcze bliżej.
- Och jak pragnę mocno zasnąć, bogini wymyślonego światła...
Nagle jej oczy gwałtownie się otworzyły. Dziewczyna spojrzała na mnie zmieszana.
- Idź już. - wyszeptała
Nie miałem pojęcia, co się dzieje. Po prostu wyszedłem z pokoju i poszedłem przed siebie. Gdy byłem już przy barze, usłyszałem pełen bólu i przerażenia krzyk. Krzyk Harley.
Chciałem tam wrócić, jednak barman jak najszybciej mnie spłoszył. Wyszedłem z lokalu zagubiony i jednocześnie pełen obaw.
***
Wszedłem do sali, w której leżał Chester. Myślałem, że chłopak będzie chciał ze mną porozmawiać, więc postanowiłem jak najszybciej się do niego udać. Niestety, zastałem go śpiącego.
Wyglądał okropnie. Jego twarz była cała poobijana. Miał rozcięte usta i lewą brew. Pod prawym okiem miał ogromną śliwę.
Zaklnąłem w myślach. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś tak strasznie go skrzywdził, a mnie przy nim wtedy nie było. Byłem współwinny tej całej chorej sytuacji. Czułem się, jakbym był jego oprawcą.
- Przepraszam. - wyszeptałem, gładząc go po czole - Tak strasznie przepraszam. Wynagrodzę Ci to. Obiecuję.
Pocałowałem go w czoło, po czym usiadłem na krześle obok łóżka i po chwili odpłynąłem.
---------------
Fragment: Evanescence - Imaginary
Okey, to ja nie przedłużam. Piszcie, co o tym sądzicie. Ploooooosę :3
To do następnego i papatki ;*