12 lipca 2013

My life is you: Rozdział 2

Hejka! Dodaje drugi rozdział opowiadania. Nie wiem zbytnio co o nim myśleć, więc zobaczcie sami: 

-----------------------------------------------------------------------------------------


 Miesiąc później:


 Nadszedł maj, a wraz z nim nieziemsko przyjemna pogoda. Drzewa zaczęły kwitnąć, kwiaty przybierać żywych kolorów, a owady budzić się do życia. 

 Jednak piękna aura nie przyniosła Harley dobrego samopoczucia. Dziewczyna obwiniała się za wszystko co się stało. Najbardziej bała się o Mike'a. Nie miała pojęcia, dlaczego Setono miesza w to wszystko właśnie jego. Niestety wiedziała, że jej były nauczyciel wcale nie żartował.  
 Właśnie przez to spędzała z Shinodą coraz mniej czasu. Nie chciała go na nic narażać, lecz z drugiej strony nie mogła mu o niczym powiedzieć. I tu pojawia się kolejny problem.
 Okłamała go. Swojego przyjaciela. Swojego NAJLEPSZEGO przyjaciela. Nadal nie mogła się z tym pogodzić. Ale w końcu robiła to, by go ochronić. 

 Czerwonowłosa znajdowała się teraz w szkole, na lekcji języka angielskiego. Niezbyt interesował ją temat tych zajęć. Bowiem mitologia była rzeczą, za którą Harley zbytnio nie przepadała. Rozglądała się po sali i obserwowała każdego z rówieśników. 

 Jej wzrok zatrzymał się na nieznanym chłopaku. 
Czyżbym zasnęła, gdy pani go przedstawiała, pomyślała.
 Przyjrzała się nieznajomemu. Miał lekko zjeżone blond włosy, umodelowane najprawdopodobniej na żelu. Na nosie miał okulary w czarnych oprawkach, lecz doskonale można było zobaczyć jego ciemno brązowe oczy.
 Chłopak był ubrany w luźną kurtkę koloru zgnitej zieleni, oraz lekko podarte dżinsy. W uszach miał małe, okrągłe, srebrne kolczyki. Harley zauważyła, że blondyn ma tatuaże na nadgarstkach. Chyba jakieś płomienie, lecz były w większym stopniu zamaskowane, więc dziewczyna nie potrafiła do końca tego ustalić. 
 Ich spojrzenia spotkały się. Czerwonowłosa spromieniowała nieznajomego wzrokiem. Jej diamentowe tęczówki błyszczały wraz z promieniami słonecznymi. Dziewczyna wyglądała wtedy uroczo, lecz nie zdawała sobie z tego sprawy. 
 Harley odwróciła głowę i wyjrzała przez lekko brudne okno. Zauważyła, że kilku dzieciaków popala papierosy na skwerku, lecz niezbyt ją to interesowało. Ona też weszła w ten nałóg, lecz powoli z niego wychodziła. 
- Proszę pani, dlaczego w mitologii występuje tak wiele wątków o miłości kazirodczej? - zapytała blond dziewczyna, siedząca za czerwonowłosą
- Po to, żebyś się pytała. - odpowiedziała jej Miley, odganiając z przedramienia burzę jasnych włosów
 Klasa wypełniła się głośnym chichotem nastolatków. Nawet pytająca z trudem stłumiła śmiech. Jedyną osobą, która się nie śmiała była nasza nauczycielka.
- Widzę panno Buenne, że świetnie się pani bawi. Mam nadzieję, że opisze pani swoje spostrzeżenia trochę dokładniej w pięciostronnym wypracowaniu, które pani na jutro zadaję. - odezwała się starsza kobieta 
 W klasie zapanował spokój. Spojrzenia zgromadzonych wędrowały od znudzonej Miley, aż po Harley. Nie wiadomo czemu, dziewczyna czuła się z tym źle.
 Po piętnastu minutach zadzwonił dzwonek i czerwonowłosa pociągnęła swoją przyjaciółkę w stronę drzwi. Gdy wyszły z sali, przystanęły przy szafkach i spojrzały na siebie pytająco. 
- Miley, obiecałaś mi. - zaczęło Harley
- Co? - jasnowłosa wyglądała na zdziwioną
- To, że przejdziesz do następnej klasy. Nie pamiętasz już, że z trudem przeszłaś do liceum, bo w gimbazie nic Cię nie obchodziło... 
- Ciebie też nie. - dokończyła za nią Miley
- Nie rozmawiamy teraz o mnie. Ja nie jestem zagrożona z angielskiego. Zresztą, z niczego nie jestem. Wyrwałam się z tego gówna, a teraz ty chcesz się w nie wpakować? - czerwonowłosa nie dowierzała koleżance
 Harley zaczęła nerwowo przemierzać długość korytarza, patrząc się w sufit. Czekała, aż koleżanka coś powie, lecz ta milczała. Dziewczyna nie wytrzymała. Podeszła do przyjaciółki i mocno nią potrząsnęła.
- Chcesz sobie zmarnować życie?! Nie wiem czemu, ale czuję się tak, jakbyś robiła mi na złość! 
- Przestań się mnie w końcu czepiać! Ty masz takie oceny jak masz, bo sobie na nie zapracowałaś! A ja nie mam zamiaru wypróbować twojego sposobu! - krzyknęła zdenerwowana blondynka
- Mojego sposobu? 
- Tak! Myślisz, że nie wiem, że to nie był tylko jeden raz! Znam Cię Harley! 
- Już się nie puszczam, przecież wiesz to! - czerwonowłosej napłynęły łzy do oczu
- Naprawdę? A co zrobił Mike, gdy powiedziałaś mu prawdę? A no tak... Ty mu nie powiedziałaś prawdy! Wyminęłaś się jakimś gwałtem! Tak właśnie postępują winni! Nie chcą powiedzieć prawdy! Oszukują najbliższych! - wykrzyczała Miley 
 Harley nie miała zamiaru dłużej wysłuchiwać oszczerstw swojej "przyjaciółki". Dziewczyna nie rozumiała, dlaczego jasnowłosa uwierzyła w to, co wygadywali inni. Przecież znały się tak długo...
 Czerwonowłosa ruszyła przed siebie. Kilka razy potrąciła kilku dzieciaków ręką, lecz nie zrobiła im żadnej krzywdy. Nie odwróciła się jednak, by któregokolwiek przeprosić. W tym momencie nie miała na to ochoty. 
 Niespodziewanie z zakrętu wyskoczył jakiś chłopak. Dziewczyna nie zatrzymała się i zderzyła z nieznajomym. Omal nie upadła, lecz młodzieniec złapał ją za rękę. Pomógł jej utrzymać równowagę i podniósł z podłogi kilka książek, które niefortunnie upadły mu podczas zderzenia. Chłopak spojrzał w oczy Harley i zaśmiał się. Dziewczyna patrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- No co? - spytała w końcu
- Widziałaś swoją minę? Wyglądasz, jakbyś miała zaraz wyskoczyć przez okno. - znajomy ponownie uwolnił z siebie cichy chichot
- Wiesz, nie mam zamiaru skakać z okna, ale jak chcesz, to mogę Cię przez nie wyrzucić. - odpowiedziała Harley i ruszyła przed siebie
- A poza tym nie ma za co! - usłyszała za sobą, gdy schodziła po drewnianych schodach
 Dotarła do sali matematycznej i (jak zwykle) usiadła w ostatniej ławce obok Jay'a. Chłopak nie był specjalnie rozmowny. Za każdym razem, gdy ktoś mówił mu zwykłe "cześć" on tylko i wyłącznie machał ręką. Całą lekcję spędził na bazgroleniu w zeszycie ze swoimi tekstami. Jay chciał zostać raperem i napisał bardzo dużo piosenek, lecz nigdy nikomu nie chciał żadnej pokazać. Inni uznawali go za lekkiego świra.
 Harley nie zwracała już uwagi ani na kolegę, ani na nauczycielkę, która podejrzanie spoglądała co jakiś czas na nastolatkę. Dziewczyna nie miała zamiaru robić notatek z lekcji, z której i tak nic nie rozumie. Wolała dokładnie zastanowić się nad swoim postępowaniem. 
 Czy kłótnia z Miley była wogóle potrzebna? Teraz to już kompletnie nie będzie miała z kim gadać. No... Może oprócz Mike'a. Ale co czerwonowłosa może mu powiedzieć? Skąd może wiedzieć, że jej przyjaciółka nie powie mu prawdy? A może już się dowiedział? 
 Harley zaczęła rozglądać się po całej sali. Nigdzie nie zauważyła Miley. W tamtym momencie naprawdę się przestraszyła. Przez jej ciało przeszedł lekki wstrząs, który zaraz został załagodzony przez czyjś dotyk.
- Harley, wszystko w porządku? - Jay wyglądał na zaniepokojonego
 Dziewczyna nie odpowiedziała. Zauważyła, że reszta klasy patrzy na nią podejrzliwie, lecz czerwonowłosa przyzwyczaiła się już do tego. Niestety, wizja utraty najlepszego przyjaciela nie poprawiała jej podłego nastroju, a coraz bardziej go pogarszała. 
 Następne godziny były niczym koszmar. Lekcje dłużyły się niemiłosiernie, a w dodatku na żadnej z nich nie było Miley. W dodatku ten blondyn z lekcji angielskiego... Ciągle się na nią gapił! Dziewczyna miała już tego po dziurki w nosie. Nie znała go, a on nie znał jej. Więc po co to całe zamieszanie?
 Nadeszła godzina 15 i Harley mogła w spokoju opuścić budynek szkolny. Nie miała zamiaru czekać na Mike'a, który o tej samej porze powinien skończyć lekcje. Szybkim krokiem podążyła do domu najkrótszą z możliwych dróg. 
 W mieszkaniu jak zwykle panował bałagan. Trevora nie było w domu, a to znaczy, że pewnie poszedł z kolegami na piwo i wróci późno. Dziewczyna nie miała ochoty na jego towarzystwo. Zresztą nigdy nie miała...
 Rzuciła torbę w kąt swojego pokoju i usiadła na nie zaścielonym łóżku. Zrzuciła z siebie kurtkę i buty i ułożyła się wygodnie, opierając głowę na poduszce. 
 Czyli właśnie tak ma wyglądać jej życie? Pokłócona z przyjaciółką, bez matki i ojca, mieszkająca z ojczymem, który ma ją gdzieś... Nie tolerowana przez innych z powodu jednego błędu. Podobno każdy ma prawo do drugiej szansy?
 Ale ona go nie miała. Przynajmniej według większości uczniów liceum, do którego uczęszczała. Czuła się jak wyrzutek. W dodatku nikt jej nie rozumiał. Nie mogła nawet porozmawiać o tym z Miley. Myślała, że może jej powiedzieć o wszystkim, lecz ona zwyczajnie się na nią wypięła. Uwierzyła obcym dzieciakom, a nie najlepszej kumpeli. Dlaczego?
 W trakcie tych dotkliwych rozmyśleń Harley pogrążyła się w głębokim śnie. 

 Obudził ją dźwięk dzwoniącego telefonu. Leniwie podniosła głowę i wyjęła urządzenie z kieszeni spodni. Przetarła oczy dłońmi i zauważyła na wyświetlaczu napis "Miley". Sprawdziła to jeszcze raz, ponieważ nie wierzyła w to, co właśnie zobaczyła. Ale była to jedynie wiadomość:

" Przyjdź do mnie o 17. Chcę z tobą poważnie pogadać." 
 Ale się wysiliła, pomyślała Harley. 
 Dziewczyna miała ochotę napisać jej coś w stylu "chcesz zaprosić wredną kłamczuchę?" ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Była ciekawa, o czym chce z nią porozmawiać jej "przyjaciółka". Tym bardziej nie chciała już dłużej znosić złości Miley, dlatego zgodziła się na spotkanie. 
 Dom jasnowłosej był dla niej drugim schronieniem… A może jedynym?
 Dziewczyna zarzuciła na siebie akwarelową sukienkę bez ramiączek i białe balerinki. Na plecach splotła czerwony warkocz, który spryskała odrobiną lakieru do włosów. Do małej, podręcznej torebeczki spakowała telefon oraz opakowanie chusteczek higienicznych, po czym wyszła z domu, zamykając drzwi na klucz.

 Czerwonowłosa znalazła się na ulicy i rozkoszując się świeżym i rześkim powietrzem, powędrowała w stronę domu najbliższej przyjaciółki. Szczerze mówiąc denerwowała się. Nie miała pojęcia jakie zamiary ma Miley. Dziewczyna nie miała jednak odwagi, by spytać się jej, na jaki temat chce z nią porozmawiać. 

 Po 15 minutach znalazła się pod drzwiami jej domu. Przypatrywała się w kołatkę, którą powinna zapukać. Nagle dostała bólu żołądka. A co jeżeli powie, że to koniec ich przyjaźni? A może zaprosi też Mike'a i opowie mu prawdę przy Harley? Nie, to niemożliwe. Miley nie była aż tak egoistyczna.
 Po chwili czerwonowłosa zdecydowała, że zapuka bez pomocy kołatki. Odczekała chwilę, aż drzwi otworzyła jej jasnowłosa. Dziewczyna była bardzo ładnie ubrana.
 Miała na sobie kremową, plisowaną sukienkę do kolan. Wokół talii owinęła sobie białą wstążkę, którą miała także we włosach. Była w butach na wysokim obcasie, przez co wydawała się wyższa od Harley. 
 Nie uśmiechnęła się na jej widok. Minę miała ponurą, a twarz zciągniętą. Gestem wskazała koleżance, że ma wejść do środka. Zaprowadziła ją do kuchni i kazała chwilę zaczekać, co zdziwiło nastolatkę. 
 Po pięciu minutach zaprosiła ją do salonu, który na początku był zamknięty, a szklane drzwi przysłonięte były przezroczystą siatką. 
 Harley weszła do pokoju i ze wszystkich stron usłyszała głośne "NIESPODZIANKA". Nagle w pomieszczeniu pojawiło się stado rówieśników, uśmiechniętych od ucha do ucha. Widać było, że przyszło dużo osób ze starszych klas, lecz przybyły także osoby z rocznika czerwonowłosej. 
 Harley wpatrywała się we wszystkich wielkimi oczami. Nie rozumiała nic z tego, co się przed chwilą wydarzyło. 
 Miley zauważyła zaskoczenie dziewczyny i od razu obdarzyła ją szczerym, przyjacielskim uściskiem.
- Myślisz, że zapomnieliśmy o twoich urodzinach? - zapytała uśmiechnięta
- Przecież miałam urodziny miesiąc temu. - dziewczyna spoglądała znacząco na przyjaciółkę
- No, ale wiesz... W tamtym dniu była ta nieprzyjemna sytuacja... I nie miałaś ochoty świętować, więc wpadliśmy z resztą na pomysł, że urządzimy Ci urodzinki u mnie w chacie! - Miley wyglądała na zadowoloną z siebie
- Ale ta kłótnia dzisiaj rano...
- To było ustawione. Miałam jeszcze trochę pracy z innymi, by to przyjęcia wypaliło, więc musiałam się ciebie pozbyć na cały dzień. Nie umiałam wymyślić jakiejkolwiek wymówki, więc postawiłam na tą durną kłótnię. 
- Więc to co mówiłaś... To wszystko nieprawda? - Harley wciąż nie wierzyła przyjaciółce
- No jasne, że tak! Wiesz ile czasu układałam tą przemowę! - dziewczyna zaśmiała się i pociągnęła dziewczynę w stronę nastolatków
 Harley odetchnęła z ulgą. Cieszyła się, że wszystko się wyjaśniło. 
 Miley puściła koleżankę dopiero przy stole, na którym znajdował się olbrzymi tort waniliowy. Był tak śliczny, że szkoda byłoby go zjeść. Czerwonowłosa uśmiechnęła się, gdy wszyscy zebrani zaczęli śpiewać głośne "Sto lat". 
 Więc jednak mam przyjaciół, pomyślała i uroniła pojedynczą łzę. 
 Gdy skończyli, każdy dostał po kawałku tortu. Harley wzięła swój talerz i usiadła na kanapie. Nie zdążyła zjeść pierwszego kawałka ciasta, ponieważ u jej boku błyskawicznie pojawił się Mike. Szczerze mówiąc dziewczyna bardzo ucieszyła się, że chłopak także zjawił się na przyjęciu. Bez niego, to nie byłoby to samo. 
- Hej księżniczko. - chłopak ucałował ją lekko w policzek
- Hej Mikey. - czerwonowłosa odwróciła twarz w jego stronę
 Był jak zwykle bardzo przystojny. Lekko zjeżone, czarne włosy, kozia bródka i te głębokie, brązowe oczy. 
- Dawno Cię nie widziałem. - chłopak uśmiechnął się lekko
- Miałam sporo na głowie. - skłamała Harley
- Rozumiem to, ale miałem wrażenie, jakbyś mnie unikała. Nie wiem już sam, ale czy zrobiłem coś nie tak? - zapytał smutnym tonem
 Właśnie takiej sytuacji chciała uniknąć czerwonowłosa. Nie chciała, by Mike obwiniał się za coś, co nie było jego winą, lecz tylko i wyłącznie jej. 
- No coś ty! Tęskniłam za tobą, wiesz? I nie myśl, że to przez ciebie. Sam wiesz, że nie mam teraz lekko... - dziewczyna spuściła głowę i odwróciła wzrok od przyjaciela
- Dlatego chcę Ci pomóc. Widzę, że sobie radzisz, ale ile jeszcze? Ile potrafisz jeszcze znieść? Boję się, że nie dasz rady. 
- Dam radę. Jestem silna, pamiętasz? - dziewczyna spojrzała  spowrotem na chłopaka
 Na jego twarzy malowały się smutek, ale też i zrozumienie. Nikt nie mógł jej lepiej znać niż on, więc tak trudno było go oszukać. 
 Chłopak uniósł lekko jej podbródek i spojrzał jej głęboko w oczy. Kochał tę barwę diamentu, zamkniętą w jej tęczówkach. Nie mógł oderwać wzroku od urody przyjaciółki. 
 Harley lekko się zarumieniła. Uwaga Mike'a była dla niej najpiękniejszym komplementem na świecie. Poczuła, jak jego palce ślizgają się lekko po jej policzku. Po chwili zjechały w dół i obrysowały kontury idealnie czerwonych ust nastolatki. Dziewczyna poczuła, że przybliża się coraz bardziej do Mike'a i nie potrafi temu zapobiec. Nagle poczuła jego ciepły oddech na swojej twarzy. Przebiegł ją lekki dreszczyk podniecenia, lecz przerwał go czyiś głos.
- Nie przeszkadzam? - powiedział chłopak, stojący naprzeciwko nich
 Mike wyrwał się ze świata marzeń i odsunął od Harley. Dziewczyna niezadowolonym wzrokiem zmierzyła chłopaka, który podle przerwał im w takiej chwili. 
 Ubrany był w czarną koszulę i ciemno niebieskie, obcisłe rurki. Na lewej ręce miał brązowy zegarek z olbrzymią tarczą, a na nosie okulary. Włosy miał podobnie zjeżone jak Mike, lecz był blondynem. 
 Harley rozpoznała płomienie na nadgarstkach, które biegły aż do łokci chłopaka.
- Jestem Chester. Chodzę z tobą do klasy, ale nie miałem okazji Cię poznać. - wyciągnął rękę do dziewczyny
Harley niechętnie podała mu rękę.
- Harley. - odpowiedziała i uśmiechnęła się krzywo
- A i Mike! To spotykamy się jutro u mnie? - Chester puścił chłopakowi oczko
- No jasne. - Mike uśmiechnął się w odpowiedzi
- Idę do Jay'a na górę. Podobno ma jakiś fajny kawałek i chciał mi go pokazać. - powiedział chłopak i jakby wyparował
- Znasz go? - Harley nie kryła swojego zdziwienia
- No co? Miły chłopak. - odpowiedział Mike, wzruszając ramionami
- Nie wiedziałam, że kolegujesz się z młodszym pokoleniem. - wypaliła Harley
- A ty to nie jesteś młodsze pokolenie? Ani Robert? - chłopak oburzył się
- My to co innego. Ale mówię od razu! Nie każ mi spędzać czasu z tym dzieciakiem! 
- Jak tam wolisz. Chyba Miley Cię woła. - Mike się zaśmiał
- Ta na pewno! Jak się chcesz mnie pozbyć, to mów. - wstała i rzuciła w niego poduszką

 Harley spędziła na przyjęciu kilka kolejnych godzin. Tańczyła z innymi, śmiała się z żartów przyjaciół, popijała piwo cytrynowe i wysłuchała piosenki napisanej przez Jay'a, specjalnie dla niej. Około godziny 1.30 postanowiła wrócić do domu, ponieważ większość osób wyszła już wcześniej. 

 Pożegnała się ze znajomymi oraz z gospodynią przyjęcia i z zamiarem wyjścia z domu spotkała na swojej drodze Mike'a. Chłopak uśmiechnął się do niej szeroko i powiedział:
- Chyba nie myślałaś, że puszczę Cię o tej porze samą. 
- Przecież twój dom jest w przeciwnym do mojego. - przypomniała mu
- To co z tego? Ja jestem mężczyzną, a ty dziewczyną. Mnie nie mogą zgwałcić. 
- Jak chcesz. Oczywiście, jeżeli ty mnie nie zgwałcisz. - dziewczyna roześmiała się, a wraz z nią jej przyjaciel 
 Chłopak zabrał kurtkę i wyszedł razem z Harley. Nigdzie im się nie śpieszyło. Szli sobie powoli, nie zwracając uwagi na nic i na nikogo. 
 Mike spojrzał na Harley i lekko się uśmiechnął. Zdjął swoją skórzaną kurtkę i okrył nią dziewczynę, która zarumieniła się, widząc ten wyjątkowo miły gest. 
- Może pójdziemy przez las? - zapytała po chwili
- A nie boisz się, że Cię zgwałcę? - chłopak kolejny raz się roześmiał
- Nie.. Przy tobie jestem bezpieczna. - odpowiedziała czerwonowłosa
 Mike chwycił dziewczynę ze rękę i splótł jej palce ze swoimi. Harley odkryła, że są wyjątkowo ciepłe. 
 Spacerowali tak po ciemnym lesie, gdy Księżyc w pełni pokazywał swoje piękno. Białe światło padało na rozmarzoną twarz nastolatki, współgrając z jej mleczną skórą. 
 Mike nie potrafił przestać myśleć o Harley. Był tak blisko niej, lecz czuł się, jakby była gdzieś daleko. Nie potrafił tego wytrzymać, lecz nie był do końca pewien swoich uczuć. Przecież do niedawna wydawało się, że jest całkiem inny...
 Harley zobaczyła, że jej towarzysz zatrzymał się. Spojrzała na jego twarz. Malowały się na niej dziwne emocje... Nie dało się ich w żaden sposób rozpoznać. Dziewczyna podeszła bliżej do Mike'a i uśmiechnęła się do niego wspomagająco. Chłopak odwzajemnił uśmiech, lecz widać było, że coś go gryzło. 
Po chwili przybrał jednak zdecydowany wyraz twarzy.
- Wiesz... Może dokończymy to, co zaczęliśmy na przyjęciu. - wyszeptał 
- Myślałam, że to było po prostu takie... Chwilowe. To naprawdę coś dla ciebie znaczy? - zapytała Harley


Zachęcam do puszczenia tej piosenki w trakcie czytania :)

- To ty coś dla mnie znaczysz- odpowiedział jej szybko
 Dziewczyna czuła się zagubiona. Niczego nie rozumiała. Uznawała Mike'a za swojego przyjaciela, nic poza tym. A teraz on wyznaje jej takie rzeczy... I co ona ma teraz zrobić?
- Widzę, że ciebie to nie rusza. Chyba trochę się zagalopowałem. - stwierdził chłopak i puścił drobną dłoń nastolatki
 Dziewczyna nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Widziała, że rani Mike'a, lecz on bardzo ją zaskoczył. Chyba miała prawo do wyjaśnień?
 Ale przecież to Mike. Jej najlepszy przyjaciel. Osoba, która oddałaby za nią życie. Chłopak, który rezygnował z tak wielu rzeczy dla jednej głupiej dziewczyny. A ona nie potrafi teraz odpowiedzieć nawet na jego uczucia. 
 Harley poczuła, że nie może tak tego zostawić. Wzięła kilka głębokich oddechów i ponownie przybliżyła się do Mike'a. Czując bijące od niego ciepło pomyślała, że nie potrafi dłużej czekać. Przybliżyła jego usta do swoich i złożyła na nich lekki pocałunek, by sprawdzić, jak zareaguje jej towarzysz. Chłopak na początku wydawał się zdziwiony, lecz szybko odwzajemnił pocałunek, tyle że dużo namiętniej. Czerwonowłosa zarzuciła Mike'owi ręce na szyję i jeszcze bardziej przylgnęła do ciała pół-Japończyka. Z coraz większym podnieceniem wpiła się w usta chłopaka. Przejechała językiem po jego podniebieniu, co wywołało u niego lekki dreszcz. 
 Po kilku minutach powoli odsunęli się od siebie, lecz tylko po to, żeby spojrzeć sobie w oczy. Harley czuła się dziwnie szczęśliwa. Wręcz tryskała radością. Przytuliła się mocno do Mike'a i położyła głowę na jego ramieniu. Chciała, by ta chwila się nie skończyła. 
 I pewnie by się nie skończyła, gdyby zza wysokich świerków nie wyszedł ojczym 
Harley, Trevor.

I to narazie tyle. Muszę wam powiedzieć od razu, że w tym opowiadaniu bohaterowie będą w różnym wieku, więc nie dziwcie się, że np. Mike jest starszy od Chestera. I powiem tak: W następnym rozdziale na pewno nie będzie jeszcze Bennody (za co pewnie mnie zamordujecie), ale obiecuję, że od 4 rozdziału wreszcie się ona pojawi.

Muszę wam także powiedzieć, że 20 lipca wyjeżdżam na 3 tygodnie do Niemiec i naprawdę nie wiem jaką będę tam miała sytuację (oczywiście chodzi o dostęp do internetu). Postaram się coś dodać w międzyczasie, lecz niczego nie obiecuję. Możliwe, że dodam coś jeszcze przed wyjazdem, ale jest to bardzo mało podobne. 
No to jak zwykle: Zachęcam do komentowania :D 
I dziękuję za wasze opinie :)

5 lipca 2013

My life is you : Rozdział 1

Hejka! Wstawiam pierwszy rozdział opowiadania. Od razu powiem, że mam co do niego pewne obawy... Skupia się on tak naprawdę na tym samym wątku, lecz gdy zakończyłam pisanie to zrozumiałam, że był on potrzebny, bym mogła kontynuować opowiadanie. Tak więc zapraszam do czytania :)

---------------------------------------------------------------------------------------


 Czy człowiek może się aż tak pomylić?

 Czy jego złudzenia mogą okazać się nieprawdziwe?
 Czy każde wypowiedziane z jego ust słowo może być wykorzystane przeciwko  niemu?
 Czy każdy sekret może być ujawniony?
 Czy każda obietnica może być złamana?
 Czy przeznaczenie można oszukać, a jak tak, to w jaki sposób to uczynić?

 Idąc do gabinetu dyrektorki Harley zastanawiała się nad sensem tych pytań. Dlaczego właśnie teraz o nich pomyślała? Przecież to zupełnie nie trzyma się kupy. Sens życia jest jeden :

"Żyj tak, by umrzeć szczęśliwym".
 Może Harley jak narazie nie spełniała wymogów by umrzeć i życie chciało się z nią pobawić? Tylko jakim kosztem?
 Pokój, który był tzw. "jaskinią smoka" nie wyglądał aż tak strasznie. Był całkiem ładny i wszechstronny. Ściany i podłoga pokryte były blado beżowymi panelami. Między mosiężnymi oknami, zasłoniętymi kremowymi, jedwabnymi firankami znajdował się pozłacany, nieużywany kominek, a na drzwiach wywieszone były fotografie najlepszych uczniów naszej szkoły. Pani dyrektor bowiem nie miała dzieci, więc te najlepsze z liceum traktowała jak swoje własne. To miejsce przypominało trochę domek starej panny.
 Prawie 3/4 miejsca zajmowało olbrzymie biurko w kolorze orzechowym oraz rozciągające się wokół niego krzesła.
 Dyrektorka usiadła na najbardziej ozdobnym, co sygnalizowało, że należy do niej. Wskazała dziewczynie miejsce naprzeciwko, z którego skorzystała czerwonowłosa.
- Dziecko, powiedz mi czy to, co widnieje na tym plakacie to prawda. - zaczęła po chwili starsza kobieta
- Nie do końca. - odparła Harley, spuszczając głowę

- Ja... Nigdy nie miałam zapału do nauki i zawalałam szkołę. To było jakieś dwa lata temu... Pan Ivan kazał mi zostać po lekcjach w celu omówienia nowego materiału. Niestety, nie potrafiłam niczego wkuć. Wtedy on podszedł do mnie... I... Powiedział, że ma dla mnie propozycję. Chciał, abym się z nim przespała wzamian za podwyższenie moich ocen. Nie chciałam tego robić... Ale w domu miałam straszną jatkę z ojczymem, któremu nie podobały się moje stopnie... I zgodziłam się. Ale tylko jeden raz. Zrozumiałam, że sprzedałam swoje ciało. Nie chciałam tego powtórzyć, lecz on wydzwaniał do mnie... Mówił, że przekona innych nauczycieli... - opowiadała czerwonowłosa, co jakiś czas uraniając pojedynczą łzę

- Harley, czy Ivan Setono dotknął Cię kiedykolwiek bez twojego pozwolenia? - zapytała stanowczym tonem dyrektorka
- To było raz... Jakiś miesiąc po tym... Kończyliśmy lekcje i chciałam iść do domu razem z Miley, lecz ten mężczyzna złapał mnie po drodze. Ona o niczym nie wiedziała i nie chciałam jej mówić, więc powiedziałam, że zaraz do niej dołączę. Setono chciał, żebym poszła z nim do sali biologicznej. Myślałam, że może będzie chciał przeprosić... Naprawić to wszystko, ale gdy tylko weszliśmy zamknął drzwi od środka i zaczął dobierać się do mnie. Krzyczałam, lecz nikt mnie nie słyszał. Jednak do sali weszła pani Agnes, sprzątaczka, która miała wtedy dyżur. I była świadkiem... Jak on... Ja wyrwałam mu się i wybiegłam. Nazajutrz podszedł do mnie na przerwie obiadowej i powiedział, że nikt o niczym się nie dowie. Domyślałam się, że przekupił tą kobietę. - dziewczyna drgnęła na wspomnienie tych wydarzeń
- Harley, spójrz na mnie. - powiedziała pani dyrektor łagodniejszym tonem
 Czerwonowłosa uniosła lekko głowę i przeniosła wzrok na zatroskaną twarz kobiety. Nie wiadomo dlaczego, lecz widniało na niej także zrozumienie.
- Drogie dziecko, nie mogę sobie wyobrazić co przeżyłaś... I wiem, że cierpisz po stracie rodziców. Dlatego uznam to za krzyk rozpaczy. Oczywiście to nie znaczy, że zostawię tą sprawę w takim stanie. 
 Dziewczyna nie spodziewała się takich obrotów w tej sprawie. Myślała, że zostanie wydalona ze szkoły lub jeszcze gorzej... Zostanie posądzona o przestępstwo razem z tym mężczyzną.
- Pani dyrektor... To znaczy, że mogę nadal chodzić do tej szkoły? - zapytała cichym głosem
- Tak, lecz twoje zachowanie musi być w jakiś sposób ukarane. Znam Cię od dawna i wiem, że nie jesteś taka, jaka zostałaś przedstawianona na tym plakacie. A i porozmawiam sobie z tym... Stefano Lorence'm. 
 Dziewczyna przeczesywała pamięć w poszukiwaniu tego nazwiska. Lorence... Lorence... To ten chłopak z plakatu! 
- A teraz możesz wracać na lekcje. - starsza kobieta wyrwała Harley z przemyśleń

 Czerwonowłosa podziękowała i bezszelestnie wyszła z gabinetu. Spojrzała na zegarek i zobaczyła godzinę: dziewiątą trzydzieści cztery. To oznaczało, że jest środek lekcji, na której niezbyt jej zależało, czyli matematyka. Z listonoszówki wyciągnęła biały świstek papieru przestawiający jej plan dnia. Dziewczyna przejechała po nim delikatnie w poszukiwaniu następnej lekcji aż w końcu znalazła. Gdy zobaczyła dobrze znaną jej nazwę zaniemówiła.

 Nie, nie, nie, nie, nie, pomyślała w duchu.
Harley nie mogła iść na lekcję, na której spotka właśnie jego: Ivana Setono. Musiała sobie wszystko poukładać starannie w głowie zanim zdoła spojrzeć mu w oczy. Nie miała wyjścia. Jeżeli musiała uczestniczyć w tych zajęciach, to mogła poprosić o wsparcie tylko jedną osobę. 
 Wyciągnęła z kieszeni czerwony telefon z lekko rozdrapaną klawiaturą i zaczęła pisać. Gdy skończyła i nacisnęła przycisk "wyślij" schowała urządzenie na sam dół torby i oparła się o zielono-czerwoną ścianę w wyczekiwaniu na przyjaciela. 
 Stała tak chyba dziesięć minut aż w końcu usłyszała na korytarzu czyjeś kroki. Odwróciła głowę w stronę dochodzących dźwięków i wsłuchała się w ich rytm.
To na pewno on, pomyślała.
 Zza rogu wyszedł, a raczej wyskoczył chłopak o włosach czarnych jak smoła, potarganych przez wiatr. Był trochę wyższy od dziewczyny o urodzie podobnej do Japończyka, lecz pomieszanej z tutejszą. Oczy miał prawie tak samo czarne jak włosy, lecz wydostawał się z nich także ciemno brązowy odcień. Twarz miał ściągniętą, a lekka bródka dodawała mu większej powagi. Ubrany był w czarny, luźny T-shirt i szerokie spodnie dresowe w szarym kolorze.
 Czerwonowłosa zmniejszyła dzielącą ich odległość i od razu przytuliła przyjaciela. W jego ramionach czuła się bezpiecznie. Położyła głowę na jego ramieniu i w tym samym momencie poczuła, że uroniła kilka pojedynczych łez. Kilka razy pociągnęła nosem, co zauważył czarnowłosy. Od razu oderwał od siebie dziewczynę, by przez chwilę spojrzeć jej w oczy. Gdy zobaczył ją pierwszy raz dokładnie siedem lat temu, od razu się w nich zakochał. Diamentowe tęczówki mieniły się w zależności od natężenia słońca. Czerwonowłosa potrafiła hipnotyzować spojrzeniem nawet gdy była jeszcze małą dziewczynką.. A może tym bardziej wtedy. 
- Harley, co się stało? - powiedział chłopak
Dziewczyna wbiła w niego zaskoczone spojrzenie w stylu: Jak to, nic nie wiesz?
Ciemnowłosy nie odpowiedział nic, lecz nadal wpatrywał się w mleczną twarz nastolatki. Była taka piękna. Chłopak często zatracał się w jej urodzie, lecz Harley nie traktowała siebie zbyt specjalnie. Uważała, że jest taka jak inne dziewczyny.
- Naprawdę nie mam pojęcia o co chodzi. Siedzę na angielskim gdy nagle dostaję od ciebie SMS-a, że mnie potrzebujesz. Wymyśliłem nauczycielce najgłupszą z możliwych wymówek, lecz także najskuteczniejszą: jest mi niedobrze. A teraz stoję tu przed tobą, a ty nic mi nie mówisz? Widzę, że coś się stało, ale nie rozumiem czemu milczysz. - oznajmił dziewczynie
- Mike... Stało się coś strasznego... Nie mogę Ci powiedzieć wszystkiego. To dla mnie za trudne. Zrozum mnie. - wyszeptała czerwonowłosa
Chłopak nadal wpatrywał się w nią otępiałym wzrokiem, chcąc znaleźć odpowiedź na nurtujące go pytanie. 
- Znam Cię tak długo. Myślałem, że mi ufasz.
- Ufam. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, ale nie zrozumiesz... - dziewczyna przybliżyła się do Mike'a i delikatnie pogłaskała go po policzku 
Pół-Japończyk uśmiechnął się do niej smutno. Zrozumiał, że nie ma co zmuszać jej do wyjaśnień. Gdy będzie gotowa, sama mu to powie.
- Przepraszam, muszę iść do łazienki. - powiedziała Harley 
- Okej, poczekam tutaj. - usłyszała w odpowiedzi
 Najbliższa toaleta znajdowała się na pierwszym piętrze, więc czerwonowłosa miała kawałek do przejścia. Próbowała nie myśleć o całej tej chorej sytuacji, lecz to wszystko stało się bardziej uciążliwe. 
 Gdy znalazła się w łazience, podeszła do najbliższej umywalki i odkręciła korek. Strumień lodowatej wody spłynął automatycznie. Dziewczyna zatopiła w nim dłonie, którymi później otarła zmęczoną twarz. Wzięła kilka głębokich oddechów i spojrzała w lustro. 
Co ja powiem Mike'owi, pomyślała.
Wiedziała jak może się skończyć wyjawienie mu prawdy. Kochała go na swój sposób, więc nie mogła mu wszystkiego wyjaśnić. Musiała coś wymyślić, tylko co?

 Po dziesięciu minutach wróciła do chłopaka. Bardzo szczegółowo przemyślała sobie wszystkie "za" i przeciw", i zdecydowała, że nie powie mu prawdy. 

 Dziewczyna wzięła kilka głębokich wdechów.
- Mike, nie chciałam Ci tego mówić, ale pomyślałam, że nie mam prawa zatajać przed tobą prawdę. Ivan Setono... Ten facet z biologii... On mnie... Zgwałcił. - czerwonowłosa próbowała przybrać najbardziej wiarygodny ton głosu
Chłopak zrobił duże oczy. Najwyraźniej jeszcze nie dotarło do niego to, co przed chwilą powiedziała mu jego przyjaciółka. Przeczesał nerwowo włosy.
- Co ten chuj zrobił?! On... Nie, nie nie! Ja tak tego nie zostawię! Zajebie śmiecia, nawet jeżeli pójde do pierdla! Gdzie on jest?! - wykrzyknął na cały głos zdenerwowany Mike
 Dziewczyna przestraszyła się. Nie spodziewała się takiej reakcji. Będzie musiała coś wymyślić, by nie doszło między nim a nauczycielem do konfrontacji.
 Harley podeszła bliżej do czarnowłosego i mocno go przytuliła. Chciała wzbudzić w nim współczucie. Nie mogła pozwolić, by jej najbliższa osoba tak bardzo się dla niej poświęcała.
- Proszę, nie rób głupot! Po prostu mnie stąd weź i pojedźmy gdzieś w cholerę! - wypłakała dziewczyna
- Dobrze. Napiszę Brad'owi, by zabrał ze sobą po lekcji mój plecak i mi go przyniósł na boisko. Za kilka minut będzie przerwa. Poczekamy na niego i pojedziemy. - zaproponował Mike
 Chłopak wziął przyjaciółkę za rękę i poprowadził przez oświetlony promieniami słońca korytarz. Gdy doszli do pokoju nauczycielskiego, Mike zostawił Harley i powiedział, żeby poczekała na niego na ganku. Dziewczyna go posłuchała i udała się w odpowiednie miejsce. Jednak poczuła się dziwnie... Tak jakby ktoś ją obserwował. I się nie myliła.
 Lekko odchyliła głowę w lewą stronę i ujrzała postać mężczyzny. Ubrany był w niebieską koszulę w kratę i ciemne spodnie. Na nosie miał okulary przeciwsłoneczne, lecz czerwonowłosa doskonale wiedziała, kogo właśnie zobaczyła... Ivana Setono.
 Mężczyzna podszedł do nastolatki i powiedział z szyderczym uśmiechem:
- Chciałaś zabawy, to ją dostaniesz. Lepiej trzymaj się z daleka od tego swojego kochasia Michael'a, bo ktoś może przypadkowo skrócić go o głowę. 
 Harley stała jak wryta. Jej serce waliło jak szalone. Nie miała odwagi nic odpowiedzieć.
- A poza tym wszystkiego najlepszego kochanie. - szepnął jej do ucha i odszedł w stronę Czarnego Lasu. 

-------------------------------------------------------------------------------------- 


No to narazie tyle. Przepraszam, jeżeli wkradną się błędy, których nie zauważę, lecz czasami się to zdarza. Zapraszam serdecznie do szczerego komentowania :) Następny rozdział przewiduję za jakiś tydzień, może troszkę wcześniej. Jestem otwarta na krytykę ;-)

1 lipca 2013

My life is you : Prolog

Witam! Chciałam was powiadomić, że opowiadanie, którego pierwszą część umieszczam poniżej nie jest moim pierwszym. Wcześniej stworzyłam kilka o podobnej tematyce, lecz za każdym razem było w nich coś nie tak. Mam nadzieję, że to okaże się strzałem w dziesiątkę. Zapraszam do czytania i komentowania! :)


---------------------------------------------------------------------------------------------------------------

 Harley nie wiedziała, że ten dzień ma być jednym z jej najgorszych. Bez zawachania wstała jak zwykle o świcie i wypełniła wszystkie podstawowe czynności. Codzienna rutyna czasami ją dobijała.

 Wybiła godzina 7.00, więc dziewczyna spakowała wszystkie potrzebne rzeczy do czarno-białej listonoszówki i wyszła z mieszkania, dokładnie zamykając drzwi na klucz.
 Pogoda na dworze była wprost wymarzona. Niebieskie niebo, bez śladów jakichkolwiek kłębiastych owieczek, ciepłe promienie słońca, spadające prosto na lekko-mleczną skórę nastolatki i miły, otulający ją wiatr. Po prostu niestandardowo wiosenny poranek.
 Harley była zbyt zajęta cieszeniem się z doskonałej aury by dostrzec, że większość ludzi patrzy na nią wścibskim wzrokiem. A było to naprawdę dziwne, bo dziewczyna nigdy nie zwracała na siebie szczególnej uwagi. Choć była niespotykanie piękna, nie potrafiła tego dostrzec. Każda osoba płci żeńskiej w szkole chciała być w jej skórze... Urocza, czerwonowłosa szesnastoletnia dziewczyna, otoczona przez przyjaciół. Dla wszystkich było to niezwykłe, lecz ona uznawała to za normalność. 
 Idąc tak i rozmyślając nad następnymi godzinami, Harley poczuła, że dzisiejszy dzień powinien być wyjątkowy, ponieważ dzisiaj są jej urodziny. Zresztą, bardzo wyczekiwane. 
- Witaj kochana! - usłyszała czerwonowłosa
 Dziewczyna momentalnie odwróciła się i ujrzała niezgrabną sylwetkę swojej przyjaciółki, wyłaniającą się zza wysokich krzewów jagodowych. Miley (bo tak miała na imię) była dość szczupłą dziewczyną o twarzy w kształcie niedorobionego serca z oliwkową skórą. Potargane blond włosy opadały jej na ramiona, tworząc duży nieład. Jedyne co przyciągało wzrok w całym jej wyglądzie to oczy. Były mocno zielone, bardzo podobne do kocich, przez co nastolatka wydawała się drapieżniejsza.
 Harley uśmiechnęła się do niej, po czym skróciła dystans dzielący obie dziewczyny i przytuliła przyjaciółkę. Ta odwzajemniła uścisk i posłała czerwonowłosej jeden z najpiękniejszych uśmiechów, na jaki było ją tylko stać. 
- Wiedziałam, że będziesz tędy szła, więc sama wybrałam tą drogę. - powiedziała Miley, gdy oderwała się od koleżanki
- Jesteś jasnowidzem. Ta droga wydaje się być krótsza i o wiele łatwiejsza, niż ta przez las. No i bezpieczniejsza... - mówi Harley i przeczesuje palcami długie, proste włosy 
- Rozumiem. A no i najważniejsze. Wszystkiego Najlepszego! 
Miley otworzyła lekko kremową torbę i wyciągnęła z niej malutki pakunek, który podała ucieszonej przyjaciółce.
- A to taki mały prezencik. - dopowiedziała po chwili
Harley wzięła pudełeczko i otworzyła je. Na pierwszy rzut oka wyglądało to jak kapsel, lecz po chwili...
- O mój Boże Miley! Czy to jest... - zakryła twarz dłonią
- To pierścionek, który oglądałyśmy w centrum handlowym. Tak bardzo Ci się podobał... A wiedziałam, że ojczym nigdy by ci nie dał na niego kasy. 
 Miley wyciągnęła mały, srebrny przedmiot i zaczęła dokładnie go oglądać.
Był tak samo piękny jak kilka dni temu... Był to pierścionek, a raczej obrączka, na której był wygramelowany napis "Forever". 
 Harley zakręciła się łezka w oku. Wiedziała, że ten prezent kosztował pewnie fortunę, lecz rodzice jej przyjaciółki byli tak bogaci, że dla nich pewnie był to przeciętny wydatek.
- Dziękuję! Kocham Cię, naprawdę! - dziewczyna niemal nie wskoczyła na Miley

 10 minut później


 Dziewczyny szły razem, rozmawiając o wszystkim i o niczym, zarazem. Było to ich ulubione zajęcie, nie licząc przesiadywania w pobliskim Czarnym Lesie. Nie bez powodu nazywano go "Czarnym Lasem". Od lat zdarzały się tam różne zabójstwa, gwałty itp. Lecz nawet z tego powodu nie zraziły się do chodzenia w to coraz bardziej odludnione miejsce. 

 Coś tu mi nie pasuje, pomyślała Harley gdy dotarły do szkoły. I rzeczywiście nie pasowało.
 Wszyscy uczniowie byli zgormadzeni w dużej grupie, przed drzwiami wejściowymi i najwyraźniej patrzyli na coś, co ich intrygowało. 
 Przyjaciółki nie miały zamiaru dłużej czekać. Musiały sprawdzić, co się dzieje. Miley wzięła Harley za rękę i poprowadziła przez tłum, który nie był skłonny to odejścia. Szły tak, aż nie dotarły do środka zamieszania.
 Czerwonowłosa wiedziała, że nie jest to zwykłe zebranie pod szkołą. Czuła na sobie ciążące spojrzenie kolegów i koleżanek, a także kilku nauczycieli, zgromadzonych razem z nimi. Gdyby wiedziała o co chodzi, już dawno by się stamtąd wycofała.
 Na szklanych drzwiach wejściowych znajdował się duży plakat, na którym było napisane czarno na białym "Harley Edwards, dziewczyna, która ma własne sposoby na dobre oceny". 
 Dziewczyna nie miała pojęcia o co chodzi. Z coraz większym zdziwieniem, ale także przygnębieniem czytała to, co było tematem potajemnych rozmów rówieśników.
"... jak można tak postępować? To wyczyn godny tylko największych oszustów. A teraz przybliżenie zaistniałej sytuacji: Przez dwa lata nasza koleżanka, dla niektórych wzór do naśladowania i ideał piękności Harley Edwards, wymuszała dobre oceny na nauczycielu biologii, Ivanowi Setono. A w jaki sposób? Stała się jego osobistą prostytutką, miała z nim romans, a na końcu szantażowała go ich wspólnymi zdjęciami. Czy takie zachowanie jest dopuszczalne w naszej szkole? Dlaczego dyrekcja zwlekała z wydaleniem dziewczyny, która zaniża jej poziom?
Nie myślcie, że to tylko nasza teza. Mamy niezbite dowody, że uczennica liceum im.Edwarda Tysona Lee stała się dla nas zagrożeniem. Skąd mamy wiedzieć, że to będzie jej ostatni wybryk? Dla wszystkich porządnych uczniów i nauczycieli naszej szkoły pisał Stefano Lorence." 
 Harley poczuła, że łzy napływają jej do oczu. Nie wiedziała, że jej sekret kiedykolwiek wyjdzie na jaw. Tak to prawda- nie była idealna. Ale to nie było do końca tak, jak myśleli inni...
 Harley nie miała łatwego życia. Gdy miała pięć lat jej tata zmarł. Bardzo ciężko to przechodziła, ponieważ to on najlepiej ją rozumiał. Dwa lata później jej mama wyszła za Trevora. Facet był od niej starszy i czerwonowłosa nie wiedziała, dlaczego jej mama wybrała właśnie jego. Zawsze uważała go za gbura i nieroba. 
 Dziewczyna nie pochodziła z zamożnej rodziny. Ciągle musiała wiązać koniec z końcem, by przetrwać. Gdy jej ojciec żył, mogli pozwolić sobie na większe przyjemności. Niestety wszystko się kiedyś kończy.
 Ale dla niej to nie był koniec zmartwień. W wieku trzynastu lat straciła matkę. Właśnie wtedy jej życie straciło sens. Jako że nie miała innej rodziny, stała się wychowanką Trevora. Osoby, której nienawidziła. 
 Stała się buntowniczką. Przefarbowała włosy, zaczęła uciekać z domu i zawalać szkołę. Właśnie wtedy do szkoły przyszedł nowy nauczyciel biologi, Ivan Setono. Facet był przeciętnym mężczyzną. Miał żonę, dzieci, był po czterdziestce. Nic, co mogłoby kręcić Harley. Jednak dziewczyna potrzebowała dobrych ocen, by przejść do kolejnej klasy, a w szkole radziła sobie coraz gorzej. 
 Pewnego dnia nauczyciel kazał dziewczynie zostać po lekcjach, w celu omówienia nowego materiału. Czerwonowłosa nie potrafiła niczego się nauczyć i oznajmiła nauczycielowi, że się poddaje. Ten jednak powiedział, że może dźwignąć jej oceny, jeżeli wyświadczy mu przysługę... Ona wiedziałą od razu o co chodzi. 
 Długo zastanawiała się nad tym, lecz podjęła decyzję. Niesłuszną, lecz jej własną. Stało się to bardzo szybko, Harley prawie nie czuła bólu... Może nie tego fizycznego. Wtedy uświadomiła sobie, że źle postąpiła. Nie potrafiła pogodzić się z faktem, że zachowała się jak dziwka. Czuła, że nią była bez względu na wytłumaczenia. To bolało bardziej niż cokolwiek innego. 

 Czerwonowłosa doznała szoku. Wpatrywała się w plakat czując, że małe kropelki spływają jednym strumieniem po jej policzkach. Miley, widząc to pociągnęła dziewczynę przez wulgarny tłum nastolatków, prowadząc ją do tylniego wejścia szkolnego.

"Dziwka", "Puszczalska", "Szmata" - to tylko trzy z określeń, które usłyszała wtedy roztrzęsiona dziewczyna. Wszyscy kręcili głowami i patrzyli na nią oskarżycielskim wzrokiem. To bolało.
 Przyjaciółka posadziła dziewczynę na schodkach i sama usiadła obok niej, ocierając łzy z jej bladych policzków. Sama nie wiedziała o tym, co się stało, lecz nie chciała dobijać przyjaciółki wścibskimi pytaniami. Będzie miała na to czas. 
- Szmata ze mnie, kompletna szmata! - wykrzyczała na cały głos czerwonowłosa
- Nie jesteś szmatą! Jesteś zagubiona! Nie możesz tak o sobie myśleć! Wszystko się ułoży, przecież nie pieprzyłaś się z nauczycielem... Co nie? - ostatnie słowa wypowiedziała niemalże szeptem 
Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć. Nie chciała okłamywać Miley, lecz nie miała ochoty roztrząsać całej tej sprawy na nowo. Ich krótką wymianę zdań przerwało przyjście dyrektorki.
- Panna Harley Edwards? - wskazała na zapłakaną dziewczynę
- Tak, to ja. - odpowiedziała czerwonowłosa
- Proszę za mną. Myślę, że nie muszę mówić Ci w jakiej sprawie.


------------------------------------------------------------------------------------


No to narazie tyle. Krótkie to i nudne, ale w pierwszym rozdziale akcja pójdzie do przodu. To miało być takie małe przedstawienie całej sytuacji itd. Kolejnej części możecie się spodziewać jeszcze w tym tygodniu. Prosiłabym o komentarze. Tylko szczerze! :)