My life is you: Rozdział 2
Hejka! Dodaje drugi rozdział opowiadania. Nie wiem zbytnio co o nim myśleć, więc zobaczcie sami:
-----------------------------------------------------------------------------------------
Miesiąc później:
Nadszedł maj, a wraz z nim nieziemsko przyjemna pogoda. Drzewa zaczęły kwitnąć, kwiaty przybierać żywych kolorów, a owady budzić się do życia.
Jednak piękna aura nie przyniosła Harley dobrego samopoczucia. Dziewczyna obwiniała się za wszystko co się stało. Najbardziej bała się o Mike'a. Nie miała pojęcia, dlaczego Setono miesza w to wszystko właśnie jego. Niestety wiedziała, że jej były nauczyciel wcale nie żartował.
Właśnie przez to spędzała z Shinodą coraz mniej czasu. Nie chciała go na nic narażać, lecz z drugiej strony nie mogła mu o niczym powiedzieć. I tu pojawia się kolejny problem.
Okłamała go. Swojego przyjaciela. Swojego NAJLEPSZEGO przyjaciela. Nadal nie mogła się z tym pogodzić. Ale w końcu robiła to, by go ochronić.
Czerwonowłosa znajdowała się teraz w szkole, na lekcji języka angielskiego. Niezbyt interesował ją temat tych zajęć. Bowiem mitologia była rzeczą, za którą Harley zbytnio nie przepadała. Rozglądała się po sali i obserwowała każdego z rówieśników.
Jej wzrok zatrzymał się na nieznanym chłopaku.
Czyżbym zasnęła, gdy pani go przedstawiała, pomyślała.
Przyjrzała się nieznajomemu. Miał lekko zjeżone blond włosy, umodelowane najprawdopodobniej na żelu. Na nosie miał okulary w czarnych oprawkach, lecz doskonale można było zobaczyć jego ciemno brązowe oczy.
Chłopak był ubrany w luźną kurtkę koloru zgnitej zieleni, oraz lekko podarte dżinsy. W uszach miał małe, okrągłe, srebrne kolczyki. Harley zauważyła, że blondyn ma tatuaże na nadgarstkach. Chyba jakieś płomienie, lecz były w większym stopniu zamaskowane, więc dziewczyna nie potrafiła do końca tego ustalić.
Ich spojrzenia spotkały się. Czerwonowłosa spromieniowała nieznajomego wzrokiem. Jej diamentowe tęczówki błyszczały wraz z promieniami słonecznymi. Dziewczyna wyglądała wtedy uroczo, lecz nie zdawała sobie z tego sprawy.
Harley odwróciła głowę i wyjrzała przez lekko brudne okno. Zauważyła, że kilku dzieciaków popala papierosy na skwerku, lecz niezbyt ją to interesowało. Ona też weszła w ten nałóg, lecz powoli z niego wychodziła.
- Proszę pani, dlaczego w mitologii występuje tak wiele wątków o miłości kazirodczej? - zapytała blond dziewczyna, siedząca za czerwonowłosą
- Po to, żebyś się pytała. - odpowiedziała jej Miley, odganiając z przedramienia burzę jasnych włosów
Klasa wypełniła się głośnym chichotem nastolatków. Nawet pytająca z trudem stłumiła śmiech. Jedyną osobą, która się nie śmiała była nasza nauczycielka.
- Widzę panno Buenne, że świetnie się pani bawi. Mam nadzieję, że opisze pani swoje spostrzeżenia trochę dokładniej w pięciostronnym wypracowaniu, które pani na jutro zadaję. - odezwała się starsza kobieta
W klasie zapanował spokój. Spojrzenia zgromadzonych wędrowały od znudzonej Miley, aż po Harley. Nie wiadomo czemu, dziewczyna czuła się z tym źle.
Po piętnastu minutach zadzwonił dzwonek i czerwonowłosa pociągnęła swoją przyjaciółkę w stronę drzwi. Gdy wyszły z sali, przystanęły przy szafkach i spojrzały na siebie pytająco.
- Miley, obiecałaś mi. - zaczęło Harley
- Co? - jasnowłosa wyglądała na zdziwioną
- To, że przejdziesz do następnej klasy. Nie pamiętasz już, że z trudem przeszłaś do liceum, bo w gimbazie nic Cię nie obchodziło...
- Ciebie też nie. - dokończyła za nią Miley
- Nie rozmawiamy teraz o mnie. Ja nie jestem zagrożona z angielskiego. Zresztą, z niczego nie jestem. Wyrwałam się z tego gówna, a teraz ty chcesz się w nie wpakować? - czerwonowłosa nie dowierzała koleżance
Harley zaczęła nerwowo przemierzać długość korytarza, patrząc się w sufit. Czekała, aż koleżanka coś powie, lecz ta milczała. Dziewczyna nie wytrzymała. Podeszła do przyjaciółki i mocno nią potrząsnęła.
- Chcesz sobie zmarnować życie?! Nie wiem czemu, ale czuję się tak, jakbyś robiła mi na złość!
- Przestań się mnie w końcu czepiać! Ty masz takie oceny jak masz, bo sobie na nie zapracowałaś! A ja nie mam zamiaru wypróbować twojego sposobu! - krzyknęła zdenerwowana blondynka
- Mojego sposobu?
- Tak! Myślisz, że nie wiem, że to nie był tylko jeden raz! Znam Cię Harley!
- Już się nie puszczam, przecież wiesz to! - czerwonowłosej napłynęły łzy do oczu
- Naprawdę? A co zrobił Mike, gdy powiedziałaś mu prawdę? A no tak... Ty mu nie powiedziałaś prawdy! Wyminęłaś się jakimś gwałtem! Tak właśnie postępują winni! Nie chcą powiedzieć prawdy! Oszukują najbliższych! - wykrzyczała Miley
Harley nie miała zamiaru dłużej wysłuchiwać oszczerstw swojej "przyjaciółki". Dziewczyna nie rozumiała, dlaczego jasnowłosa uwierzyła w to, co wygadywali inni. Przecież znały się tak długo...
Czerwonowłosa ruszyła przed siebie. Kilka razy potrąciła kilku dzieciaków ręką, lecz nie zrobiła im żadnej krzywdy. Nie odwróciła się jednak, by któregokolwiek przeprosić. W tym momencie nie miała na to ochoty.
Niespodziewanie z zakrętu wyskoczył jakiś chłopak. Dziewczyna nie zatrzymała się i zderzyła z nieznajomym. Omal nie upadła, lecz młodzieniec złapał ją za rękę. Pomógł jej utrzymać równowagę i podniósł z podłogi kilka książek, które niefortunnie upadły mu podczas zderzenia. Chłopak spojrzał w oczy Harley i zaśmiał się. Dziewczyna patrzyła na niego pytającym wzrokiem.
- No co? - spytała w końcu
- Widziałaś swoją minę? Wyglądasz, jakbyś miała zaraz wyskoczyć przez okno. - znajomy ponownie uwolnił z siebie cichy chichot
- Wiesz, nie mam zamiaru skakać z okna, ale jak chcesz, to mogę Cię przez nie wyrzucić. - odpowiedziała Harley i ruszyła przed siebie
- A poza tym nie ma za co! - usłyszała za sobą, gdy schodziła po drewnianych schodach
Dotarła do sali matematycznej i (jak zwykle) usiadła w ostatniej ławce obok Jay'a. Chłopak nie był specjalnie rozmowny. Za każdym razem, gdy ktoś mówił mu zwykłe "cześć" on tylko i wyłącznie machał ręką. Całą lekcję spędził na bazgroleniu w zeszycie ze swoimi tekstami. Jay chciał zostać raperem i napisał bardzo dużo piosenek, lecz nigdy nikomu nie chciał żadnej pokazać. Inni uznawali go za lekkiego świra.
Harley nie zwracała już uwagi ani na kolegę, ani na nauczycielkę, która podejrzanie spoglądała co jakiś czas na nastolatkę. Dziewczyna nie miała zamiaru robić notatek z lekcji, z której i tak nic nie rozumie. Wolała dokładnie zastanowić się nad swoim postępowaniem.
Czy kłótnia z Miley była wogóle potrzebna? Teraz to już kompletnie nie będzie miała z kim gadać. No... Może oprócz Mike'a. Ale co czerwonowłosa może mu powiedzieć? Skąd może wiedzieć, że jej przyjaciółka nie powie mu prawdy? A może już się dowiedział?
Harley zaczęła rozglądać się po całej sali. Nigdzie nie zauważyła Miley. W tamtym momencie naprawdę się przestraszyła. Przez jej ciało przeszedł lekki wstrząs, który zaraz został załagodzony przez czyjś dotyk.
- Harley, wszystko w porządku? - Jay wyglądał na zaniepokojonego
Dziewczyna nie odpowiedziała. Zauważyła, że reszta klasy patrzy na nią podejrzliwie, lecz czerwonowłosa przyzwyczaiła się już do tego. Niestety, wizja utraty najlepszego przyjaciela nie poprawiała jej podłego nastroju, a coraz bardziej go pogarszała.
Następne godziny były niczym koszmar. Lekcje dłużyły się niemiłosiernie, a w dodatku na żadnej z nich nie było Miley. W dodatku ten blondyn z lekcji angielskiego... Ciągle się na nią gapił! Dziewczyna miała już tego po dziurki w nosie. Nie znała go, a on nie znał jej. Więc po co to całe zamieszanie?
Nadeszła godzina 15 i Harley mogła w spokoju opuścić budynek szkolny. Nie miała zamiaru czekać na Mike'a, który o tej samej porze powinien skończyć lekcje. Szybkim krokiem podążyła do domu najkrótszą z możliwych dróg.
W mieszkaniu jak zwykle panował bałagan. Trevora nie było w domu, a to znaczy, że pewnie poszedł z kolegami na piwo i wróci późno. Dziewczyna nie miała ochoty na jego towarzystwo. Zresztą nigdy nie miała...
Rzuciła torbę w kąt swojego pokoju i usiadła na nie zaścielonym łóżku. Zrzuciła z siebie kurtkę i buty i ułożyła się wygodnie, opierając głowę na poduszce.
Czyli właśnie tak ma wyglądać jej życie? Pokłócona z przyjaciółką, bez matki i ojca, mieszkająca z ojczymem, który ma ją gdzieś... Nie tolerowana przez innych z powodu jednego błędu. Podobno każdy ma prawo do drugiej szansy?
Ale ona go nie miała. Przynajmniej według większości uczniów liceum, do którego uczęszczała. Czuła się jak wyrzutek. W dodatku nikt jej nie rozumiał. Nie mogła nawet porozmawiać o tym z Miley. Myślała, że może jej powiedzieć o wszystkim, lecz ona zwyczajnie się na nią wypięła. Uwierzyła obcym dzieciakom, a nie najlepszej kumpeli. Dlaczego?
W trakcie tych dotkliwych rozmyśleń Harley pogrążyła się w głębokim śnie.
Obudził ją dźwięk dzwoniącego telefonu. Leniwie podniosła głowę i wyjęła urządzenie z kieszeni spodni. Przetarła oczy dłońmi i zauważyła na wyświetlaczu napis "Miley". Sprawdziła to jeszcze raz, ponieważ nie wierzyła w to, co właśnie zobaczyła. Ale była to jedynie wiadomość:
" Przyjdź do mnie o 17. Chcę z tobą poważnie pogadać."
Ale się wysiliła, pomyślała Harley.
Dziewczyna miała ochotę napisać jej coś w stylu "chcesz zaprosić wredną kłamczuchę?" ale w ostatniej chwili zmieniła zdanie. Była ciekawa, o czym chce z nią porozmawiać jej "przyjaciółka". Tym bardziej nie chciała już dłużej znosić złości Miley, dlatego zgodziła się na spotkanie.
Dom jasnowłosej był dla niej drugim schronieniem… A może jedynym?
Dziewczyna zarzuciła na siebie akwarelową sukienkę bez ramiączek i białe balerinki. Na plecach splotła czerwony warkocz, który spryskała odrobiną lakieru do włosów. Do małej, podręcznej torebeczki spakowała telefon oraz opakowanie chusteczek higienicznych, po czym wyszła z domu, zamykając drzwi na klucz.
Czerwonowłosa znalazła się na ulicy i rozkoszując się świeżym i rześkim powietrzem, powędrowała w stronę domu najbliższej przyjaciółki. Szczerze mówiąc denerwowała się. Nie miała pojęcia jakie zamiary ma Miley. Dziewczyna nie miała jednak odwagi, by spytać się jej, na jaki temat chce z nią porozmawiać.
Po 15 minutach znalazła się pod drzwiami jej domu. Przypatrywała się w kołatkę, którą powinna zapukać. Nagle dostała bólu żołądka. A co jeżeli powie, że to koniec ich przyjaźni? A może zaprosi też Mike'a i opowie mu prawdę przy Harley? Nie, to niemożliwe. Miley nie była aż tak egoistyczna.
Po chwili czerwonowłosa zdecydowała, że zapuka bez pomocy kołatki. Odczekała chwilę, aż drzwi otworzyła jej jasnowłosa. Dziewczyna była bardzo ładnie ubrana.
Miała na sobie kremową, plisowaną sukienkę do kolan. Wokół talii owinęła sobie białą wstążkę, którą miała także we włosach. Była w butach na wysokim obcasie, przez co wydawała się wyższa od Harley.
Nie uśmiechnęła się na jej widok. Minę miała ponurą, a twarz zciągniętą. Gestem wskazała koleżance, że ma wejść do środka. Zaprowadziła ją do kuchni i kazała chwilę zaczekać, co zdziwiło nastolatkę.
Po pięciu minutach zaprosiła ją do salonu, który na początku był zamknięty, a szklane drzwi przysłonięte były przezroczystą siatką.
Harley weszła do pokoju i ze wszystkich stron usłyszała głośne "NIESPODZIANKA". Nagle w pomieszczeniu pojawiło się stado rówieśników, uśmiechniętych od ucha do ucha. Widać było, że przyszło dużo osób ze starszych klas, lecz przybyły także osoby z rocznika czerwonowłosej.
Harley wpatrywała się we wszystkich wielkimi oczami. Nie rozumiała nic z tego, co się przed chwilą wydarzyło.
Miley zauważyła zaskoczenie dziewczyny i od razu obdarzyła ją szczerym, przyjacielskim uściskiem.
- Myślisz, że zapomnieliśmy o twoich urodzinach? - zapytała uśmiechnięta
- Przecież miałam urodziny miesiąc temu. - dziewczyna spoglądała znacząco na przyjaciółkę
- No, ale wiesz... W tamtym dniu była ta nieprzyjemna sytuacja... I nie miałaś ochoty świętować, więc wpadliśmy z resztą na pomysł, że urządzimy Ci urodzinki u mnie w chacie! - Miley wyglądała na zadowoloną z siebie
- Ale ta kłótnia dzisiaj rano...
- To było ustawione. Miałam jeszcze trochę pracy z innymi, by to przyjęcia wypaliło, więc musiałam się ciebie pozbyć na cały dzień. Nie umiałam wymyślić jakiejkolwiek wymówki, więc postawiłam na tą durną kłótnię.
- Więc to co mówiłaś... To wszystko nieprawda? - Harley wciąż nie wierzyła przyjaciółce
- No jasne, że tak! Wiesz ile czasu układałam tą przemowę! - dziewczyna zaśmiała się i pociągnęła dziewczynę w stronę nastolatków
Harley odetchnęła z ulgą. Cieszyła się, że wszystko się wyjaśniło.
Miley puściła koleżankę dopiero przy stole, na którym znajdował się olbrzymi tort waniliowy. Był tak śliczny, że szkoda byłoby go zjeść. Czerwonowłosa uśmiechnęła się, gdy wszyscy zebrani zaczęli śpiewać głośne "Sto lat".
Więc jednak mam przyjaciół, pomyślała i uroniła pojedynczą łzę.
Gdy skończyli, każdy dostał po kawałku tortu. Harley wzięła swój talerz i usiadła na kanapie. Nie zdążyła zjeść pierwszego kawałka ciasta, ponieważ u jej boku błyskawicznie pojawił się Mike. Szczerze mówiąc dziewczyna bardzo ucieszyła się, że chłopak także zjawił się na przyjęciu. Bez niego, to nie byłoby to samo.
- Hej księżniczko. - chłopak ucałował ją lekko w policzek
- Hej Mikey. - czerwonowłosa odwróciła twarz w jego stronę
Był jak zwykle bardzo przystojny. Lekko zjeżone, czarne włosy, kozia bródka i te głębokie, brązowe oczy.
- Dawno Cię nie widziałem. - chłopak uśmiechnął się lekko
- Miałam sporo na głowie. - skłamała Harley
- Rozumiem to, ale miałem wrażenie, jakbyś mnie unikała. Nie wiem już sam, ale czy zrobiłem coś nie tak? - zapytał smutnym tonem
Właśnie takiej sytuacji chciała uniknąć czerwonowłosa. Nie chciała, by Mike obwiniał się za coś, co nie było jego winą, lecz tylko i wyłącznie jej.
- No coś ty! Tęskniłam za tobą, wiesz? I nie myśl, że to przez ciebie. Sam wiesz, że nie mam teraz lekko... - dziewczyna spuściła głowę i odwróciła wzrok od przyjaciela
- Dlatego chcę Ci pomóc. Widzę, że sobie radzisz, ale ile jeszcze? Ile potrafisz jeszcze znieść? Boję się, że nie dasz rady.
- Dam radę. Jestem silna, pamiętasz? - dziewczyna spojrzała spowrotem na chłopaka
Na jego twarzy malowały się smutek, ale też i zrozumienie. Nikt nie mógł jej lepiej znać niż on, więc tak trudno było go oszukać.
Chłopak uniósł lekko jej podbródek i spojrzał jej głęboko w oczy. Kochał tę barwę diamentu, zamkniętą w jej tęczówkach. Nie mógł oderwać wzroku od urody przyjaciółki.
Harley lekko się zarumieniła. Uwaga Mike'a była dla niej najpiękniejszym komplementem na świecie. Poczuła, jak jego palce ślizgają się lekko po jej policzku. Po chwili zjechały w dół i obrysowały kontury idealnie czerwonych ust nastolatki. Dziewczyna poczuła, że przybliża się coraz bardziej do Mike'a i nie potrafi temu zapobiec. Nagle poczuła jego ciepły oddech na swojej twarzy. Przebiegł ją lekki dreszczyk podniecenia, lecz przerwał go czyiś głos.
- Nie przeszkadzam? - powiedział chłopak, stojący naprzeciwko nich
Mike wyrwał się ze świata marzeń i odsunął od Harley. Dziewczyna niezadowolonym wzrokiem zmierzyła chłopaka, który podle przerwał im w takiej chwili.
Ubrany był w czarną koszulę i ciemno niebieskie, obcisłe rurki. Na lewej ręce miał brązowy zegarek z olbrzymią tarczą, a na nosie okulary. Włosy miał podobnie zjeżone jak Mike, lecz był blondynem.
Harley rozpoznała płomienie na nadgarstkach, które biegły aż do łokci chłopaka.
- Jestem Chester. Chodzę z tobą do klasy, ale nie miałem okazji Cię poznać. - wyciągnął rękę do dziewczyny
Harley niechętnie podała mu rękę.
- Harley. - odpowiedziała i uśmiechnęła się krzywo
- A i Mike! To spotykamy się jutro u mnie? - Chester puścił chłopakowi oczko
- No jasne. - Mike uśmiechnął się w odpowiedzi
- Idę do Jay'a na górę. Podobno ma jakiś fajny kawałek i chciał mi go pokazać. - powiedział chłopak i jakby wyparował
- Znasz go? - Harley nie kryła swojego zdziwienia
- No co? Miły chłopak. - odpowiedział Mike, wzruszając ramionami
- Nie wiedziałam, że kolegujesz się z młodszym pokoleniem. - wypaliła Harley
- A ty to nie jesteś młodsze pokolenie? Ani Robert? - chłopak oburzył się
- My to co innego. Ale mówię od razu! Nie każ mi spędzać czasu z tym dzieciakiem!
- Jak tam wolisz. Chyba Miley Cię woła. - Mike się zaśmiał
- Ta na pewno! Jak się chcesz mnie pozbyć, to mów. - wstała i rzuciła w niego poduszką
Harley spędziła na przyjęciu kilka kolejnych godzin. Tańczyła z innymi, śmiała się z żartów przyjaciół, popijała piwo cytrynowe i wysłuchała piosenki napisanej przez Jay'a, specjalnie dla niej. Około godziny 1.30 postanowiła wrócić do domu, ponieważ większość osób wyszła już wcześniej.
Pożegnała się ze znajomymi oraz z gospodynią przyjęcia i z zamiarem wyjścia z domu spotkała na swojej drodze Mike'a. Chłopak uśmiechnął się do niej szeroko i powiedział:
- Chyba nie myślałaś, że puszczę Cię o tej porze samą.
- Przecież twój dom jest w przeciwnym do mojego. - przypomniała mu
- To co z tego? Ja jestem mężczyzną, a ty dziewczyną. Mnie nie mogą zgwałcić.
- Jak chcesz. Oczywiście, jeżeli ty mnie nie zgwałcisz. - dziewczyna roześmiała się, a wraz z nią jej przyjaciel
Chłopak zabrał kurtkę i wyszedł razem z Harley. Nigdzie im się nie śpieszyło. Szli sobie powoli, nie zwracając uwagi na nic i na nikogo.
Mike spojrzał na Harley i lekko się uśmiechnął. Zdjął swoją skórzaną kurtkę i okrył nią dziewczynę, która zarumieniła się, widząc ten wyjątkowo miły gest.
- Może pójdziemy przez las? - zapytała po chwili
- A nie boisz się, że Cię zgwałcę? - chłopak kolejny raz się roześmiał
- Nie.. Przy tobie jestem bezpieczna. - odpowiedziała czerwonowłosa
Mike chwycił dziewczynę ze rękę i splótł jej palce ze swoimi. Harley odkryła, że są wyjątkowo ciepłe.
Spacerowali tak po ciemnym lesie, gdy Księżyc w pełni pokazywał swoje piękno. Białe światło padało na rozmarzoną twarz nastolatki, współgrając z jej mleczną skórą.
Mike nie potrafił przestać myśleć o Harley. Był tak blisko niej, lecz czuł się, jakby była gdzieś daleko. Nie potrafił tego wytrzymać, lecz nie był do końca pewien swoich uczuć. Przecież do niedawna wydawało się, że jest całkiem inny...
Harley zobaczyła, że jej towarzysz zatrzymał się. Spojrzała na jego twarz. Malowały się na niej dziwne emocje... Nie dało się ich w żaden sposób rozpoznać. Dziewczyna podeszła bliżej do Mike'a i uśmiechnęła się do niego wspomagająco. Chłopak odwzajemnił uśmiech, lecz widać było, że coś go gryzło.
Po chwili przybrał jednak zdecydowany wyraz twarzy.
- Wiesz... Może dokończymy to, co zaczęliśmy na przyjęciu. - wyszeptał
- Myślałam, że to było po prostu takie... Chwilowe. To naprawdę coś dla ciebie znaczy? - zapytała Harley
Zachęcam do puszczenia tej piosenki w trakcie czytania :)
- To ty coś dla mnie znaczysz. - odpowiedział jej szybko
Dziewczyna czuła się zagubiona. Niczego nie rozumiała. Uznawała Mike'a za swojego przyjaciela, nic poza tym. A teraz on wyznaje jej takie rzeczy... I co ona ma teraz zrobić?
- Widzę, że ciebie to nie rusza. Chyba trochę się zagalopowałem. - stwierdził chłopak i puścił drobną dłoń nastolatki
Dziewczyna nie miała pojęcia co odpowiedzieć. Widziała, że rani Mike'a, lecz on bardzo ją zaskoczył. Chyba miała prawo do wyjaśnień?
Ale przecież to Mike. Jej najlepszy przyjaciel. Osoba, która oddałaby za nią życie. Chłopak, który rezygnował z tak wielu rzeczy dla jednej głupiej dziewczyny. A ona nie potrafi teraz odpowiedzieć nawet na jego uczucia.
Harley poczuła, że nie może tak tego zostawić. Wzięła kilka głębokich oddechów i ponownie przybliżyła się do Mike'a. Czując bijące od niego ciepło pomyślała, że nie potrafi dłużej czekać. Przybliżyła jego usta do swoich i złożyła na nich lekki pocałunek, by sprawdzić, jak zareaguje jej towarzysz. Chłopak na początku wydawał się zdziwiony, lecz szybko odwzajemnił pocałunek, tyle że dużo namiętniej. Czerwonowłosa zarzuciła Mike'owi ręce na szyję i jeszcze bardziej przylgnęła do ciała pół-Japończyka. Z coraz większym podnieceniem wpiła się w usta chłopaka. Przejechała językiem po jego podniebieniu, co wywołało u niego lekki dreszcz.
Po kilku minutach powoli odsunęli się od siebie, lecz tylko po to, żeby spojrzeć sobie w oczy. Harley czuła się dziwnie szczęśliwa. Wręcz tryskała radością. Przytuliła się mocno do Mike'a i położyła głowę na jego ramieniu. Chciała, by ta chwila się nie skończyła.
I pewnie by się nie skończyła, gdyby zza wysokich świerków nie wyszedł ojczym
Harley, Trevor.
I to narazie tyle. Muszę wam powiedzieć od razu, że w tym opowiadaniu bohaterowie będą w różnym wieku, więc nie dziwcie się, że np. Mike jest starszy od Chestera. I powiem tak: W następnym rozdziale na pewno nie będzie jeszcze Bennody (za co pewnie mnie zamordujecie), ale obiecuję, że od 4 rozdziału wreszcie się ona pojawi.
Muszę wam także powiedzieć, że 20 lipca wyjeżdżam na 3 tygodnie do Niemiec i naprawdę nie wiem jaką będę tam miała sytuację (oczywiście chodzi o dostęp do internetu). Postaram się coś dodać w międzyczasie, lecz niczego nie obiecuję. Możliwe, że dodam coś jeszcze przed wyjazdem, ale jest to bardzo mało podobne.
No to jak zwykle: Zachęcam do komentowania :D
I dziękuję za wasze opinie :)
Harley, Trevor.
I to narazie tyle. Muszę wam powiedzieć od razu, że w tym opowiadaniu bohaterowie będą w różnym wieku, więc nie dziwcie się, że np. Mike jest starszy od Chestera. I powiem tak: W następnym rozdziale na pewno nie będzie jeszcze Bennody (za co pewnie mnie zamordujecie), ale obiecuję, że od 4 rozdziału wreszcie się ona pojawi.
Muszę wam także powiedzieć, że 20 lipca wyjeżdżam na 3 tygodnie do Niemiec i naprawdę nie wiem jaką będę tam miała sytuację (oczywiście chodzi o dostęp do internetu). Postaram się coś dodać w międzyczasie, lecz niczego nie obiecuję. Możliwe, że dodam coś jeszcze przed wyjazdem, ale jest to bardzo mało podobne.
No to jak zwykle: Zachęcam do komentowania :D
I dziękuję za wasze opinie :)